Rosyjski monopolista Gazprom zaostrza stanowisko i podbija proponowaną Ukrainie cenę za gaz. - Miejmy nadzieję, że nowa cena - 450 dolarów za tysiąc metrów sześciennych - ustalona jako cena gazu na rynku europejskim (...) skłoni [ukraińską spółkę - red.] Naftohaz do powrotu do stołu rozmów - oświadczył prezes rosyjskiego giganta Aleksiej Miller.
W ciągu ostatnich trzech dni, Gazprom podawał także inne stawki: 370 dolarów i ostatnia, z piątku, 418 dolarów.
Strona ukraińska na nową propozycję już odpowiedziała. - Jesteśmy otwarci na negocjacje, jeżeli tylko pojawi się rozsądna propozycja, korespondująca z warunkami na europejskim rynku - mówił amerykańskiej agencji Associated Press (AP), Valentin Zemlinski, rzecznik prasowy ukraińskiej spółki Naftoghaz. - Przy [proponowanej - red.] cenie za gaz 450 dolarów, cena za tranzyt odpowiednio wzrośnie.
Ograniczenie dostaw
Gazprom przykręcił kurek na przesył gazu do Ukrainy - i tym samym Europy - w Nowy Roku, po załamaniu się dwustronnych negocjacji. Strony nie mogły uzgodnić warunków finansowych nowego kontraktu. Rosyjski gigant domagał się podniesienia stawki do 250 dolarów za 1 tysiąc metrów sześciennych z ok. 179 dolarów w 2008 roku. Kijów proponował 201 dolarów. Potem podbił ofertę do 235.
Problemem jest także opłata tranzytowa, której zwiększenia domaga się Ukraina, z 1,60 do 1,70 dolara za 100 km przesyłu.
O co chodzi? O politykę i ekonomię
Utwardzenie stanowiska negocjacyjnego Rosji może mieć przyczyny tak polityczne, jak i ekonomiczne, uważa Lynn Berry z AP.
- Gazprom, który nie tak dawno aspirował do osiągnięcia pozycji największej spółki na świecie, został mocno uderzony przez kryzys finansowy i popadł w głębokie długi - czytamy w agencyjnej depeszy. - Negocjacje również były kształtowane przez napięte relacje Kremla z prozachodnim rządem w Kijowie. Kijów rozzłościł Moskwę swoim ambicjami dołączenia do NATO i poparciem Gruzji podczas sierpniowej wojny z Rosją.
Europa ma problem?
Dotąd cztery państwa: Polska, Węgry, Rumunia i Bułgaria odnotowały spadek dostaw. Niemcy, do których około 1/5 konsumowanego gazu przychodzi z ukraińskich gazociągów, wezwały obie strony do honorowania kontraktów. Gazprom - zgodnie z zawartymi kontraktami - kontynuował przesyłanie gazu do swoich europejskich odbiorców pomimo sporu z Ukrainą. Ale blisko 80 proc. eksportowanego do Unii Europejskiej surowca przechodzi przez gazociągi na ukraińskim terytorium.
Unijne kraje płacą około 500 dolarów za 1 tysiąc metrów sześciennych importowanego gazu, włączając koszt transportu. Ale cena ma znacząco spaść, pokazując pikowanie ropy.
Źródło: AP, tvn24.pl, PAP