W ciągu tygodnia dwa nowe amerykańskie okręty doznały poważnych awarii w maszynowniach. W tym samym czasie trzeci wraca do USA z Singapuru, gdzie spędził pół roku z tego samego powodu. US Navy zapewnia, że wszystkie incydenty nie są powiązane i to kwestia przypadku, ale nie da się ukryć, że reputacja jej nowych okrętów szoruje po dnie.
Do najnowszych awarii doszło na pokładach okrętów USS Freedom i USS Coronado. Oba należą do typu okrętów określanych jako LCS, czyli Okręt Walki Przybrzeżnej. Mają zupełnie inną konstrukcję, diametralnie inny wygląd i są budowane przez różne firmy, ale mają wypełniać te same zadania. Są więc kwalifikowane jako ta sama klasa, która od swojego początku jest poddawana ostrej krytyce.
Seryjne problemy
Nowe okręty nie pomagają w odpieraniu zarzutów, ponieważ seryjnie się psują. W styczniu USS Fort Worth doznał poważnej awarii maszynowni podczas misji patrolowej na wodach Azji Południowo-Wschodniej i spędził osiem miesięcy na naprawach w Singapurze. Teraz wraca do USA. Podczas gdy USS Fort Worth pokonuje Pacyfik, US Navy ujawniła, że jego bliźniak USS Freedom też ma problemy z napędem. Jeden z jego dwóch głównych silników dieslowskich uległ “poważnym uszkodzeniom” i musi zostać wymontowany z okrętu. Nie jest jeszcze jasne, czy będzie się w ogóle nadawał do remontu. Przyczyną awarii było przedostanie się do systemu paliwowego wody morskiej z rdzą, która przez kilka tygodni dewastowała wnętrze silnika. Wszczęto śledztwo, które ma wskazać źródło problemów. Równocześnie problemy ma USS Coronado, okręt drugiego typu należącego do klasy LCS. W ostatnich dniach sierpnia zmierzał przez Pacyfik w kierunku Singapuru, gdzie miał zastąpić USS Fort Worth. Byłaby to pierwsza misja z dala od USA w wykonaniu okrętu typu Independence, na dodatek uzbrojonego w rakiety przeciwokrętowe dalekiego zasięgu. Niestety na południe od Hawajów doszło do awarii w maszynowni. Według nieoficjalnych informacji była widowiskowa. Z elementów układu napędowego miały wystrzelić łuki elektryczne i snopy iskier. Nikomu nic się nie stało, ale okręt zawrócił do Pearl Harbor w celu oceny uszkodzeń. Zmierza tam ze zredukowaną prędkością w eskorcie okrętu Straży Wybrzeża USA.
Okręty pod ostrzałem krytyki
Seria awarii to poważny problem dla US Navy. Okręty klasy LCS są prawdopodobnie najbardziej krytykowanymi od dekad. Program ich budowy jest opóźniony i przekroczył koszty, ale to nic niezwykłego. Jeszcze więcej kontrowersji wywołuje to, że LCS wydają się być nie do końca dobrze przemyślane na poziomie ogólnej koncepcji. Pomysł powstał na przełomie wieków jako jednostki służącej do działania blisko brzegu, wobec dominacji klasycznych okrętów US Navy na otwartych morzach. Krytycy zwracają jednak uwagę, że mają nikłe szanse przetrwać na wodach przybrzeżnych ze względu na słabe uzbrojenie i małą odporność na uszkodzenia. Kolejne poważne awarie okrętów LCS nie pomagają US Navy przedstawiać ich jako udanego programu. Swoje lekkie zniecierpliwienie sytuacją pokazał nawet admirał John Richardson, szef operacji US Navy. - Te okręty dają nam bardzo potrzebne możliwości. Musimy usunąć te problemy. Teraz - stwierdził w oświadczeniu.
Autor: mk/kk / Źródło: USNI News, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US Navy