Znaczne obszary południowo-wschodniej Francji znalazły się pod wodą po intensywnych deszczach, jakie spadły w nocy z poniedziałku na wtorek. Najświeższe doniesienia mówią o 19 ofiarach śmiertelnych i 12 zaginionych. Na dodatek w środę wieczorem spodziewane są kolejne silne opady.
Najtrudniejsza sytuacja panuje w departamencie Var w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże.
Po ulewnych deszczach, nietypowych o tej porze roku, wody rzek wezbrały bardzo szybko. Ulice zmieniły się w błotniste rzeki porywające drzewa i samochody. Mieszkańcy szukali schronienia na dachach sklepów i w wysokich budynkach.
"Metry wody" i tysiące ewakuowanych
Przedstawiciel miejscowych władz powiedział radiu France-Info, że około 1200 ludzi spędziło noc w schroniskach. - Północ i centrum Draguignan są pod wodą. To są metry wody - mówiła wiceprefekt tego miasta, Corrinne Orzechowski.
Media donoszą, że woda sięgnęła na wysokość dwóch metrów, zatapiając samochody osobowe i ciężarówki.
Wstrzymany jest ruch kolejowy na linii Nicea - Tulon. Z powody zalania torów w wodzie został uwięziony pociąg TGV, z którego służby musiały ewakuować 450 pasażerów. Zamknięto lotnisko w Tulonie. Służby ratownicze odpowiedziały na około 600 wezwań. Ponad 100 tysięcy domów pozbawionych jest prądu. Zamknięte są niektóre szkoły.
Źródło: PAP