Podczas środowej audiencji generalnej w Watykanie papież Franciszek zapewnił o swej bliskości z tymi, którzy opłakują ofiary katastrofy statku z uchodźcami koło Lampedusy. Premiera Włoch Enrico Lettę i przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, którzy przybyli na wyspę, powitano okrzykami i gwizdami.
Franciszek zwracając się do obecnych na audiencji biskupów z Etiopii i Erytrei, a więc z krajów, z których pochodziło wiele ofiar tragedii koło włoskiej wyspy, powiedział: - Wyrażam szczególną bliskość w modlitwie i żałobie po tylu synach tych ziem, którzy stracili życie. Na audiencję biskupi afrykańscy przybyli po mszy za ponad 300 ofiar z Lampedusy, którą rano w Grotach Watykańskich odprawił prefekt Kongregacji Kościołów Wschodnich kardynał Leonardo Sandri. W katechezie Franciszek mówił, że "Kościół jest katolicki, bo jest domem harmonii, gdzie jedność i różnorodność potrafią się łączyć".
Kościół jak orkiestra
Kościół papież porównał do orkiestry. Jak dodał: - Różne instrumenty grają razem, każdy zachowuje swój ton i dźwięk, ale każdy jest w zgodzie z innymi. - Jest dyrygent, który je prowadzi, a wszyscy grają w harmonii i nie jest przekreślany żaden ton - podkreślił papież. Przypomniał, że różnorodność ta nie może prowadzić do konfliktu. Franciszek zachęcił wiernych do refleksji: - Zastanówmy się, czy w naszej wspólnocie żyjemy w harmonii, czy też się kłócimy? - Jeśli jest obmawianie, nie ma harmonii. Jeśli jest walka, to nie jest Kościół - mówił papież. Wyjaśnił następnie: - Mamy skłonność do tego, by wszystko uniformizować, ale uniformizacja wszystko zabija. Kościół to nie jest uniformizacja.
- Jest domem wszystkich - stwierdził. Przed audiencją przez kilkadziesiąt minut, nie zważając na deszcz, Franciszek objeżdżał sektory na placu Świętego Piotra, na który przybyło co najmniej 60 tysięcy osób.
"UE i Włochy zhańbione"
Na wyspę, sześć dni po katastrofie statku z uchodźcami, w której zginęło co najmniej 300 osób, przybyli premier Włoch Enrico Letta i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso. Mieszkańcy Lampedusy powitali ich okrzykami i gwizdami.
"Hańba" - takie okrzyki wznosiło kilkudziesięciu protestujących, którzy urządzili manifestację przeciwko wizycie Barroso i Letty na lotnisku na wyspie.
Zarzucają oni państwu włoskiemu oraz europejskim instytucjom bezczynność wobec masowego napływu uchodźców. Ta zaś zdaniem mieszkańców pogrążonej od lat w kryzysie na tym tle Lampedusy prowadzi do tragedii takich, jak 3 października, gdy po pożarze zatonął mały statek z około 500 imigrantami z Afryki.
Mieszkańcy Lampedusy trzymali transparenty z hasłem: "Dosyć z przechadzkami polityków, do domu!". Podnosili okrzyki – "Idźcie do ośrodka dla uchodźców. Zobaczcie, jak żyją ci ludzie". W ten sposób dali wyraz swemu oburzeniu, że w programie wizyty Enrico Letty i Jose Manuela Barroso nie ma odwiedzin w przepełnionym ośrodku, w którym przebywa 800 imigrantów, czyli blisko trzy razy więcej niż jest tam miejsc.
Po przylocie na Lampedusę obaj politycy udali się do hangaru, w którym stoją trumny z ciałami ofiar.
Dotychczas odnaleziono 289 ciał. Nie wiadomo, ile zwłok znajduje się jeszcze w zatopionym wraku.
Autor: rf\mtom / Źródło: PAP