Książę Harry i księżna Meghan wydali oświadczenie, w którym zapewniają, że nie udzielali żadnych wywiadów i nie mają nic wspólnego z książką, która niebawem trafi na rynek. Publikacja pod tytułem "W poszukiwaniu wolności" ma być mocno krytyczna wobec rodziny królewskiej. Materiał programu "Polska i Świat".
Na początku roku książę Harry i księżna Meghan zrezygnowali z pełnienia ról na królewskim dworze. Teraz znów jest o nich głośno z powodu biografii pary, która ma się ukazać w sierpniu. - Już sam tytuł książki budzi kontrowersje, ponieważ o ile po angielsku brzmi on dość ostrożnie, to znaczy "Finding Freedom", czyli "W poszukiwaniu wolności", o tyle już wersja hiszpańska, włoska, czy francuska mówią wprost: "Harry i Meghan. Wolność" - mówi prof. Barłomiej Toszek z Instytutu Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie Uniwersytetu Szczecińskiego.
Zdaniem Macieja Czajkowskiego, byłego dziennikarza BBC, "wszyscy się boją, że ta książka może zaszkodzić rodzinie królewskiej". Czajkowski czytał już udostępnione przez wydawnictwo obszerne fragmenty książki. - Książka rysuje dość ponury obraz życia za murami królewskimi - powiedział. Autorzy opisują w niej między innymi ogromną niechęć dworu wobec Meghan Markle. - Z książki dowiadujemy się na przykład, że na relacje pomiędzy rodziną a Meghan duży wpływ miało jej pochodzenie. Niektórzy nawet mówią, że to są kwestie rasistowskie - relacjonuje Czajkowski.
Przyszła księżna nie budziła zaufania i miała być przyczyną wielu rodzinnych awantur. Głównie między braćmi - Harrym a starszym księciem Williamem. - Rodzina królewska nie przyjęła Meghan Markle pozytywnie, od samego początku odnosiła się do niej lekceważąco, a nawet podobno książę William miał o niej mówić per "ta dziewczyna". Pozostali członkowie rodziny królewskiej zakładali, że Meghan Markle to będzie zabawka, którą Harry się szybko znudzi, i większość z nich była mocno zaskoczona ślubem - mówi Toszek.
"Nie chcą mieć z tą książką nic do czynienia"
Biografia powstawała dwa lata. Napisali ją dziennikarze zajmujący się brytyjską monarchią, będący blisko dworu. - Autorzy tej książki powołują się na źródła związane z Pałacem Buckingham. Nie mówimy tutaj o samych osobach z rodziny królewskiej, mówimy o osobach, które pracują dla rodziny królewskiej - wyjaśniła doktor Wioletta Wilk-Turska, specjalistka zajmująca się monarchią brytyjską z Wyższej Szkoły Studiów Międzynarodowych w Łodzi.
Sami bohaterowie w pracach nad książką nie uczestniczyli i odcinają się od tej publikacji. "Książę i księżna Sussex nie udzielali wywiadów ani nie wnieśli żadnego wkładu w powstanie 'Finding Freedom'. Ta książka jest oparta na własnych doświadczeniach autorów jako członków królewskiego korpusu prasowego i ich niezależnych ustaleniach" - czytamy w oświadczeniu pary książęcej.
- Nie chcą mieć z tą książką nic do czynienia, starają się żyć spokojnie i można odnieść wrażenie, że od pewnego czasu starali się, aby o nich troszeczkę zapomniano - mówi profesor Toszek.
Źródło: TVN24