Jutro amerykańska klasa pracująca przejdzie do kontruderzenia - zapowiedział w poniedziałek Donald Trump. Kandydat republikanów ostatniego dnia swojej kampanii prezydenckiej przekonywał do siebie wyborców w aż pięciu stanach. We wtorek wieczorem w TVN24 i TVN24 BiS specjalny program "Ameryka Wybiera", a w tvn24.pl relacja na żywo z wyborów za oceanem.
We wtorek wieczorem w TVN24 i TVN24 BiS oglądaj specjalny program "Ameryka Wybiera". Wszystkie najważniejsze i najciekawsze informacje zza Atlantyku znajdziesz też w serwisie wyborczym tvn24.pl.
Donald Trump rozpoczął ostatni dzień swojej kampanii prezydenckiej w Sarasota na Florydzie. W stanie tym poparcie dla niego oraz dla Hillary Clinton jest, według sondaży, niemal równe, co zaostrzyło wyborczą walkę pomiędzy kandydatami. Kandydat republikanów nie odnosił się jednak w przemówieniu do ostatnich sondaży, w których w skali kraju Clinton ma minimalną przewagę.
Ludzie kontra klasa polityczna
Jak zauważa Reuters, Trump przewidywał, że to on zwycięży. Zwracając się do swoich wyborców nazwał kandydatkę demokratów "fałszywą", a także stwierdził, że "jesteśmy (Amerykanie - red.) już zmęczeni byciem rządzonymi przez głupich ludzi".
Podczas innego poniedziałkowego spotkania, w Manchester w stanie New Hampshire, kandydat republikanów podkreślał, że Amerykanie mają jedno pytanie, na które muszą odpowiedzieć stojąc przed urną wyborczą.
- Czy chcecie, by Ameryka była rządzona przez skorumpowaną klasę polityczną, czy też chcecie, by Ameryka była znów rządzona przez ludzi? - spytał. - Jutro amerykańska klasa pracująca przejdzie do kontruderzenia - zapowiedział.
Donald Trump ostatniego dnia przed wyborami zatrzymywał się również w stanach Karolina Północna, Pensylwania oraz Michigan, gdzie miała miejsce zamykająca jego kampanię impreza w Grand Rapids. - Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie, by mieć Hillary Clinton (na urzędzie prezydenta - red.) przez cztery lata. Czy jesteście w stanie to sobie wyobrazić? - pytał zgromadzonych. - Hillary Clinton jest lojalna tylko wobec siebie, swoich sponsorów oraz grup szczególnego zainteresowania. Moją jedyną grupą szczególnego zainteresowania jesteście wy, uwierzcie mi - apelował.
Kluczowe stany "wahadłowe"
W USA walka wyborcza toczy się w każdym z 50 stanów osobno, dlatego od sondaży krajowych ważniejsze są te realizowane w poszczególnych stanach. Z każdego stanu pochodzi z góry określona liczba elektorów, na których głosują Amerykanie. Wszystkich głosów elektorskich jest 538. By zdobyć prezydenturę, trzeba uzyskać większość, czyli 270 głosów. Według RealClearPolitics Clinton może na dziś liczyć na 216, a Trump - na 164 głosy elektorskie.
W aż 14 stanach "wahadłowych" jest obecnie sondażowy remis bądź różnice są zbyt małe, by prognozować wygraną Trumpa lub Clinton. Te stany dadzą w sumie aż 158 głosów elektorskich. To o nie aż do końca kampanii toczy się najbardziej zacięta walka.
Jeśli sprawdzą się oczekiwania sztabu Clinton i ich kandydatka wygra w południowych i zachodnich stanach "wahadłowych", które mają silną reprezentację mniejszości, jak Floryda, Nevada, Nowy Meksyk, Wirginia i Karolina Północna, to zdobędzie prezydenturę, nawet przegrywając w Ohio, Iowa czy Michigan, gdzie Trump ostatnio umocnił swą pozycję.
Autor: mm/adso / Źródło: reuters, pap