Ewakuacja z Afganistanu. Joe Biden: USA ewakuowały z Kabulu ponad 70 tysięcy ludzi

Źródło:
PAP
Michał Dworczyk o ewakuacji współpracowników Polaków z Afganistanu
Michał Dworczyk o ewakuacji współpracowników Polaków z AfganistanuTVN24
wideo 2/11
Michał Dworczyk o ewakuacji współpracowników Polaków z AfganistanuTVN24

Rzeczniczka Białego Domu przekazała we wtorek, że Stany Zjednoczone zakończą misję ewakuacji cywilów z lotniska w Kabulu "wraz z osiągnięciem celów". Prezydent USA Joe Biden poinformował, że w ciągu ostatnich 10 dni z lotniska w Kabulu ewakuowano ponad 70,7 tysiąca osób. Zapowiedział, że USA są na dobrej drodze, aby dokończyć akcję przed końcem miesiąca.

Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki przekazała we wtorek w komunikacie, że podczas spotkania z przywódcami G7 prezydent USA Joe Biden przekazał, że "nasza misja w Kabulu zakończy się wraz z osiągnięciem naszych celów". Z kontrolowanego przez oddziały USA i innych krajów zachodnich lotniska w Kabulu od 15 sierpnia trwa ewakuacja w związku z ofensywą talibów w Afganistanie.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Joe Biden o rosnącym zagrożeniu ze strony tak zwanego Państwa Islamskiego

Prezydent USA Joe Biden poinformował we wtorek, że w ciągu ostatnich 10 dni z lotniska w Kabulu ewakuowano ponad 70,7 tys. osób. Zapowiedział, że "USA są na dobrej drodze, aby dokończyć akcję przed końcem miesiąca". Stwierdził, że im szybciej dojdzie do końca misji, tym lepiej, między innymi ze względu na zagrożenie atakiem terrorystycznym ze strony tak zwanego Państwa Islamskiego w Afganistanie (ISIS-K).

- Ryzyko jest realne. Każdy kolejny dzień naszej obecności jest kolejnym, w którym ISIS-K będzie starać się zaatakować lotnisko - powiedział prezydent. Jak dodał, dalszy ciąg misji zależy również od dalszej kooperacji talibów, którzy dotąd umożliwiali przepływ ludzi na lotnisko, lecz w ocenie Bidena, sytuacja jest "delikatna i może ulec załamaniu".

Przywódca USA podziękował sojusznikom z NATO za solidarność i współpracę w ewakuacji. Dodał też, że wszystkie państwa G7 zobowiązały się do zgodnej polityki wobec talibów. Podkreślił, że międzynarodowe uznanie ich rządów będzie zależeć od ich działań, m.in. dotyczących tego, aby nie dopuścić do odrodzenia się Al-Kaidy na ich terytorium.

Prezydent zapowiedział, że każdy z ewakuowanych Afgańczyków zostanie poddany procesowi sprawdzania oraz że trwają przygotowania do osiedlenia "tysięcy" uchodźców w USA. - W tym celu współpracujemy z organizacjami, by odbudować system osiedlania uchodźców, który celowo został zniszczony przez mojego poprzednika - powiedział Biden.

Ewakuacja z lotniska w Kabulu

Jednocześnie według informacji telewizji Fox News, która powołała się na przedstawicieli Pentagonu, USA już we wtorek zaczęły proces wycofywania części wojsk z lotniska. Do wtorku było tam 5,8 tysiąca żołnierzy. Rzecznik Pentagonu John Kirby ocenił wcześniej, że operacja przebiega zgodnie z planem, by zakończyć ją z końcem sierpnia. Nie wykluczył jednak, że wojsko będzie musiało zniszczyć część ciężkiego sprzętu, którego nie będzie w stanie zabrać z powrotem.

Według Białego Domu od 14 stycznia z Kabulu ewakuowano dotąd ponad 58 tysięcy osób, z czego większość to Afgańczycy, zaś ponad 4 tysiące to obywatele USA.

Port lotniczy w KabuluPAP

Szczyt przywódców państw G7 na temat sytuacji w Afganistanie

Przywódcy państw G7 podczas wtorkowego szczytu omawiali sytuację w Afganistanie. W wydanym komunikacie liderzy potwierdzili swoje zaangażowanie na rzecz mieszkańców Afganistanu, wyrazili głębokie zaniepokojenie sytuacją w tym kraju oraz zaapelowali o spokój i powściągliwość, by zapewnić bezpieczeństwo i ochronę bezbronnym Afgańczykom i obywatelom innych krajów oraz by zapobiec kryzysowi humanitarnemu. Wezwali do przestrzegania praw człowieka, w tym praw kobiet i mniejszości, oraz do przestrzegania międzynarodowego prawa humanitarnego w każdych okolicznościach.

"Naród afgański zasługuje na godne życie w pokoju i bezpieczeństwie, odzwierciedlające ostatnie dwa dziesięciolecia jego osiągnięć politycznych, gospodarczych i społecznych, w szczególności w odniesieniu do kobiet i dziewcząt. Afganistan nie może już nigdy stać się schronieniem dla terroryzmu ani źródłem ataków terrorystycznych na innych" - podkreślili.

Zaznaczyli, że wraz z partnerami, w szczególności z sojusznikami z NATO, kraje G7 będą nadal zdecydowanie i solidarnie zwalczać terroryzm, gdziekolwiek się pojawi, a każdy przyszły rząd afgański musi przestrzegać międzynarodowych zobowiązań Afganistanu w kwestii zapobiegania terroryzmowi. Ocenili, że przyszłe władze afgańskie muszą też przestrzegać praw człowieka w odniesieniu do wszystkich Afgańczyków, a zwłaszcza kobiet, dzieci oraz mniejszości etnicznych i religijnych, muszą stać na straży praworządności, umożliwić nieograniczony i bezwarunkowy dostęp do pomocy humanitarnej oraz skutecznie zwalczać handel ludźmi i narkotykami.

"Potwierdzamy nasze trwałe zaangażowanie na rzecz ludności Afganistanu, w tym poprzez wznowiony wysiłek humanitarny społeczności międzynarodowej. (...) W ramach tego naszym bezpośrednim priorytetem jest zapewnienie bezpiecznej ewakuacji naszych obywateli i tych Afgańczyków, którzy współpracowali z nami i wspierali nasze wysiłki w ciągu ostatnich 20 lat, a także zapewnienie dalszego bezpiecznego wyjazdu z Afganistanu. Będziemy nadal ściśle koordynować tę kwestię i oczekujemy, że wszystkie strony będą nadal to ułatwiać i zapewniać bezpieczeństwo personelowi humanitarnemu i medycznemu oraz innemu międzynarodowemu personelowi" - napisali przywódcy w oświadczeniu.

Talibowie opanowali Afganistan. Przywódcy G7: będą rozliczani ze swoich czynów

Przywódcy G7 oświadczyli też, że talibowie będą oceniani na podstawie czynów, a nie słów oraz zapewnili, że będą oni rozliczani ze swoich działań w zakresie zapobiegania terroryzmowi, przestrzegania praw człowieka oraz dążenia do osiągnięcia w Afganistanie porozumienia politycznego obejmującego wszystkie strony.

"Legitymacja każdego przyszłego rządu zależy od tego, jakie podejście przyjmie on teraz, by wypełnić swoje międzynarodowe obowiązki i zobowiązania w celu zapewnienia stabilnego Afganistanu" - podkreślili.

Kwestia przedłużenia terminy wyjścia wojsk USA z Afganistanu

W komunikacie nie odniesiono się natomiast do kwestii przedłużenia obecności wojsk amerykańskich na lotnisku w Kabulu poza ustaloną datę 31 sierpnia.

W wypowiedziach po szczycie brytyjski premier Boris Johnson i kanclerz Niemiec Angela Merkel pośrednio lub bezpośrednio przyznawali, że nie udało im się przekonać Bidena do przedłużenia tego terminu. - Prezydent USA nie podał dziś żadnych nowych dat poza znanym terminem 31 sierpnia - powiedziała Merkel w Berlinie. Dodała, że trwają intensywne dyskusje na temat możliwości wykorzystania cywilnego lotniska po tej dacie i że Niemcy są gotowe do współpracy z krajami sąsiadującymi z Afganistanem, takimi jak Pakistan i Iran, w celu pomocy uchodźcom.

Państwa europejskie obawiają się, że bez prawie 6000 amerykańskich żołnierzy kontrolujących lotnisko w Kabulu nie są w stanie same prowadzić ewakuacji.

Szczyt, który miał formę wideokonferencji, został zwołany przez Borisa Johnsona, bo to Wielka Brytania przewodniczy w tym roku pracom G7. Oprócz niej grupę tworzą USA, Kanada, Francja, Niemcy, Włochy i Japonia. W szczycie uczestniczyli także sekretarze generalni NATO i ONZ.

Rzecznik talibów o przedłużeniu terminu ewakuacji z Kabulu

Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid oznajmił tego samego dnia podczas konferencji prasowej, że talibowie nie zgodzą się na przedłużenie terminu ewakuacji i do końca miesiąca siły USA muszą zostać wycofane.

Zapewnił też, że zagwarantowane zostanie bezpieczeństwo ludziom, którzy teraz usiłują dostać się na lotnisko w Kabulu i opuścić kraj.

Dzień wcześniej inny rzecznik bojowników, który rozmawiał w Katarze z brytyjską telewizją Sky News, oznajmił, że próby przedłużenia czasu ewakuacji i pozostawienia sił USA czy brytyjskich w Afganistanie po 31 sierpnia "spowodują reakcję" oraz "konsekwencje".

Talibowie kontrolują prawie cały AfganistanPAP

Zabihullah Mudżahid o planowanych ruchach talibów

Mudżahid zaapelował też do USA, by nie zachęcały Afgańczyków do opuszczania kraju. Przekonywał, że zagraniczne ambasady nie muszą zawieszać pracy, ponieważ talibowie zapewnią im bezpieczeństwo, tak jak osobom, które teraz usiłują wyjechać z Afganistanu.

Odniósł się od doniesień mediów, zgodnie z którymi talibowie planują zemstę na tych, którzy współpracowali z obalonym rządem czy siłami koalicji NATO. - Gwarantujemy im bezpieczeństwo (...) Zapomnieliśmy o wszystkim, co stało się w przeszłości - powiedział. Mudżahid mówił też, że talibowie starają się opracować procedury, które pozwoliłyby kobietom wrócić do pracy.

Spotkanie przywódcy talibów i szefa CIA

Rzecznik powiedział również dziennikarzom, że nie wie nic o spotkaniu między przedstawicielami talibów a CIA, ale nie zaprzeczył, że miało ono miejsce.

Wcześniej we wtorek dziennik "Washington Post" poinformował, powołując się na źródła, że dyrektor CIA William Burns spotkał się w poniedziałek w Kabulu z politycznym przywódcą talibów Abdulem Ghanim Baradarem.

CZYTAJ WIĘCEJ: "Washington Post": szef CIA spotkał się z przywódcą talibów >>>

Relacje talibów z Narodowym Frontem Oporu

Mudżahid oświadczył też, że talibowie będą starali się nawiązać dialog z bojownikami Narodowego Frontu Oporu (National Resistance Front - NRF), którzy kontrolują Dolinę Pandższeru.

Siły NRF skupione są wokół Ahmada Masuda, syna zabitego w 2001 roku przywódcy mudżahedinów i Sojuszu Północnego Ahmada Szaha Masuda, który walczył z sowiecką inwazją i postkomunistycznym rządem Mohameda Nadżibullaha, a później z talibami.

Powstaje rząd talibów. Media: są znani pierwsi ministrowie >>>

Rzecznik NRF Ali Maisam Nazary, wypowiadając się w weekend dla agencji AFP, mówił, że przygotowują się oni na "długotrwały konflikt" z talibami, jeżeli nie osiągną kompromisu w sprawie zdecentralizowanego rządu gwarantującego im "sprawiedliwość społeczną, równość praw i wolność dla wszystkich".

Autorka/Autor:akr/dap

Źródło: PAP