Europejski wywiad odwiedził Libię


Pracownicy biura wywiadu UE, Centrum Sytuacyjnego (JSC, albo SitCen), zostali niedawno wysłani do Libii. Szef instytucji zapewnia, że służyli jedynie pomocą techniczną unijnym dyplomatom, gdy ci wizytowali kolejno Trypolis i Bengazi. Jednak ogłoszenia rekrutacyjne do JSC mówią wprost o osobach "sprawnych fizycznie, odpornych psychicznie, zdolnych do zniesienia surowych i nieprzyjaznych warunków pracy".

Pracownicy JSC byli w Libii oficjalnie piątego i szóstego marca, wraz z grupą dyplomatów Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, którzy oceniali sytuację w rozdartym wojną domowym kraju. - Chcielibyśmy uniknąć wrażenia, że byli tam jako szpiedzy. To byli tylko specjaliści od łączności i temu podobnych. Na pewno nie było żadnego zbierania informacji - mówi Ilkka Salmi, obecny szef JSC, a były szef fińskiego wywiadu.

To nie my

Salmi tłumaczy, że instytucja którą zarządza, bardzo różni się od zwyczajnych państwowych agencji wywiadowczych. - Nie polujemy samodzielnie na informacje, nie zbieramy danych wywiadowczych na temat konkretnych osób. Naszym celem jest analiza zagrożeń w skali strategicznej - mówi Fin. SitCen monitoruje sytuacje kryzysowe i dostarcza najświeższe informacje unijnym dyplomatom, oraz urzędnikom.

- Nie mamy swojej siatki szpiegów czy współpracowników. Informacje pozyskujemy z otwartych źródeł i od agencji wywiadowczych państw członków UE - tłumaczy Salmi. - Przekształcenie JSC w normalną agencję szpiegowską wymagałoby istotnych zmian w traktatach unijnych i poglądach na współpracę europejską - uważa Fin.

Wywiad UE?

SitCen zatrudnia obecnie około 100 ludzi, z czego 70 jest "wypożyczona z agencji państw członkowskich". Ma trzy oddziały, zajmujące się "operacjami", analizą i sprawami konsularnymi.

W kontraście do w istocie biurowej pracy, którą według Salmi mają wykonywać członkowie SitCen, stoi przytoczona treść ogłoszenia rekrutacyjnego do tej instytucji. - To są całkiem względnie normalni ludzie, którzy mają doświadczenie w pracy w terenie mniej przyjaznym niż Waszyngton - twierdzi anonimowy rozmówca euobserver.

- Muszą umieć pisać raporty, nie mieć nic przeciwko przebywaniu w czymś gorszym niż pięciogwiazdkowy hotel i wiedzieć jak zadbać o bezpieczeństwo gdy wychodzą nocą - dodało źródło.

Źródło: euobserver.com