Władze Etiopii wprowadziły w piątek stan wyjątkowy. Dzień wcześniej rezygnację ze stanowiska ogłosił premier Hailemariam Desalegn, tłumacząc swą decyzję wolą zażegnania kryzysu wywołanego protestami antyrządowymi.
Desalegn zrezygnował też z przewodzenia koalicji rządzącej EPRDF, oznajmił jednak, że zamierza pozostać na stanowisku do momentu, aż proces przekazania władzy zostanie przeprowadzony do końca, tzn. aż sojusz partii rządzących Etiopski Ludowy Front Rewolucyjno-Demokratyczny (EPRDF) i parlament nominują jego następcę.
Setki ofiar protestów
Za rządów Desalegna doszło w dwóch najludniejszych stanach Etiopii - Oromia i Amhara - do protestów społecznych na ogromną skalę, w wyniku których zginęły setki ludzi, a dziesiątki tysięcy zostały aresztowane.
Zamieszki rozpoczęły się w 2015 r. od protestów przeciw wywłaszczeniom związanym z planowanym przez władze rozwojem stolicy kraju, Addis Abeby. Protesty przerodziły się z czasem w antyrządowe demonstracje przeciw łamaniu praw człowieka i wolności politycznych oraz wywłaszczeniom.
Aby załagodzić sytuację, w styczniu premier ogłosił amnestię dla więźniów politycznych, po czym rząd doprowadził do uwolnienia ponad 6 tys. zatrzymanych, m.in. opozycjonistów i krytycznych wobec władzy dziennikarzy.
Desalegn sprawował funkcję premiera od 2012 roku.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP