To oddziały biorące udział w misji szkoleniowej, której zadaniem jest pomaganie w walce z tzw. Państwem Islamskim (IS). Tak prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan tłumaczył w czwartek, dlaczego Ankara nie ma zamiaru wycofać swych wojsk z Iraku.
- Wycofanie nie wchodzi na razie w rachubę - oznajmił Erdogan.
Tureccy żołnierze stacjonują w regionie Mosulu od 2014 roku, ale rozlokowanie tam dodatkowych oddziałów w ubiegłym tygodniu wywołało protesty Bagdadu. Zdaniem Erdogana nie są to jednak oddziały bojowe.
Bagdad protestuje
We wtorek iracki premier Hajdar al-Abadi wezwał Sojusz Północnoatlantycki, by wywarł presję na Turcję - członka NATO - w sprawie natychmiastowego wycofania tureckich wojsk z północnego Iraku.
Rząd w Bagdadzie stoi na stanowisku, że przysłanie przez Turcję żołnierzy do obozu nieopodal Mosulu (północny Irak) odbyło się bez jego wiedzy i zgody i stanowi naruszenie suwerenności Iraku.
Strona turecka tłumaczy, że kontyngent jest potrzebny do ochrony tureckich doradców wojskowych szkolących w obozie ochotników do walki z Państwem Islamskim, które opanowało Mosul. Ankara twierdzi, że stacjonowanie tam wojsk tureckich uzgodniono ze stroną iracką.
Mosul w rękach dżihadystów
Dżihadyści z Państwa Islamskiego opanowali Mosul w czerwcu 2014 roku. Kontrofensywa wojsk irackich na miasto była wielokrotnie przekładana z powodu zaangażowania żołnierzy w walki w innych częściach kraju.
Wcześniej prezydent Iraku Fuad Masum określił rozmieszczenie tureckich wojsk jako "naruszenie międzynarodowych norm i praw" i wezwał do wycofania żołnierzy z irackiego terytorium. W sprawie tej wezwano też do irackiego MSZ ambasadora Turcji w Bagdadzie.
Autor: kło//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tsk.tr