Bułgaria nie udziela, ale też nie przyjmuje lekcji demokracji, zwłaszcza od państw, które nie przestrzegają nadrzędności prawa - oświadczył prezydent Rumen Radew. W ten sposób odpowiedział na krytykę przywódcy Turcji Recepa Tayyipa Erdogana.
Wcześniej w czwartek Recep Tayyip Erdogan, cytowany przez bułgarskie media, powiedział, że w związku z niedzielnymi wyborami parlamentarnymi w Bułgarii, w kraju tym "wywierana jest presja na 700 tysięcy etnicznych Turków".
- Niektóre rzeczy, które widzimy i słyszymy, poważnie nas zasmucają. Z jednej strony mówicie o demokracji, lecz z drugiej wywieracie poważne naciski na Turków. To się nie uda – powiedział Erdogan w przemówieniu w Ankarze.
Odpowiedź Radewa
- Chcę zapewnić, że (przedterminowe) wybory w Bułgarii będą przebiegać spokojnie. Bułgaria jest państwem europejskim, które kieruje się własnym prawem, a nie cudzymi emocjami. Bułgaria nie udziela, ale też nie przyjmuje lekcji demokracji, zwłaszcza od państw, które nie przestrzegają nadrzędności prawa. Każdy mąż stanu powinien odrobić lekcje z historii i geografii – powiedział w odpowiedzi Rumen Radew.
Przyczyną ostrej reakcji prezydenta Bułgarii jest ingerowanie władz Turcji w bułgarską kampanię wyborczą. Ankara otwarcie popiera jedną z partii tureckiej mniejszości, Demokraci na rzecz Odpowiedzialności, Sprawiedliwości i Tolerancji (DOST, co po turecku znaczy "przyjaciel") Lutfiego Mestana. Głosi ona protureckie hasła i - zdaniem obserwatorów - jest finansowana przez Turcję.
W kampanii i spotach telewizyjnych ugrupowania uczestniczył turecki ambasador w Sofii Suleyman Gokce. Tureckie media aktywnie promują tę partię, co spowodowało protest bułgarskiego MSZ.
Apele do rodaków
Tureckie władze oficjalne apelują do mieszkających w Turcji obywateli z podwójnym, turecko-bułgarskim obywatelstwie o głosowanie na DOST.
W czwartek bułgarska agencja prasowa BTA poinformowała, że tureckie władze wydały rozporządzenie skierowane do pracodawców o udzielenie 11-dniowego płatnego urlopu Turkom z podwójnym obywatelstwie, żeby umożliwić im przyjazd do Bułgarii w celu oddania głosu w wyborach. Wyjazdy są konieczne, gdyż zgodnie ze znowelizowaną ordynacją wyborczą w Turcji i innych krajach spoza UE liczba lokali wyborczych została ograniczona do 35.
W środę prezydent Radew przedstawił przewodniczącemu Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi napiętą sytuacją w relacjach między Sofią a Ankarą i w związku z tym Tusk ma odwiedzić Bułgarię na początku kwietnia.
Autor: tas\mtom / Źródło: PAP