Rośnie bilans ofiar eksplozji w Nowym Jorku. Według najnowszych danych, siedem osób zginęło, a ponad 60 zostało rannych w wyniku środowej katastrofy - podała telewizja ABC News. 9 osób nadal pozostaje zaginionych. Strażacy odgruzowują teren i sprawdzają, czy pod zawaliskiem nie znajdują się żywi ludzie.
- To tragedia najgorszego rodzaju, bo nie mieliśmy czasu ocalić ludzi - powiedział burmistrz Nowego Jorku, Bill de Blasio.
Władze podały w czwartek, że nie żyje siedem osób, a co najmniej 64 są ranne i przebywają teraz w szpitalu. Dwie osoby są w bardzo poważnym stanie, a obrażenia zagrażają ich życiu. Jedną z nich jest 15-letni chłopiec.
Nadal dziewięć osób pozostaje zaginionych. Jak powiedział de Blasio, strażacy będą przeszukiwać gruzy w poszukiwaniu zasypanych. Ratownicy podkreślają, że z każdą godziną zmniejszają się szanse znalezienia ich żywych.
Władze podały, że sytuacja jest "płynna", a "liczny ulegną zmianie".
Wybuch gazu?
Eksplozja była tak silna, że w sąsiednich budynkach wypadły okna.
Nieoficjalnie władze podają, że eksplozję spowodował wybuch gazu. Mieszkańcy skarżyli się, że w rejonie była wyczuwalna jego woń.
Około godz. 9.13 - jak powiedział rzecznik firmy gazowej Bob McGee - dostawca otrzymał informację o wycieku gazu od jednego z mieszkańców Park Avenue. Dwie minuty po zgłoszeniu wysłano na miejsce gazowników. Dotarli na miejsce już po eksplozji.
Śledztwo prowadzone jest właśnie w tym kierunku. Do wycieku gazu w tym budynku doszło już 28 lutego, a wcześniej w maju 2013 roku.
Autor: pk/jk / Źródło: CNN, The New York Times