"Największy cios dla potencjału bojowego Ukrainy od początku wojny"


Apokaliptyczne eksplozje składów amunicji na Ukrainie są "ciosem" dla sił zbrojnych tego kraju. Jak twierdzi sekretarz Ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ołeksandr Turczynow, jest to wręcz "największy" cios od początku wojny z Rosją.

Urzędnik skomentował w ten sposób katastrofalny pożar i eksplozje w składzie amunicji niedaleko Winnicy. Od środy wybuchają tam duże ilości głównie pocisków czołgowych, zgromadzonych jeszcze w czasach ZSRR. Potężne eksplozje widać z wielu kilometrów. Ewakuowano 30 tysięcy okolicznych mieszkańców i zamknięto przestrzeń powietrzną.

Sabotażyści w akcji?

Turczynow mówiąc w liczbie mnogiej o eksplozjach składów amunicji, miał na myśli to, że 22 września wybuchł skład pocisków w okolicach Mariupola nad Morzem Azowskim, położonego niedaleko linii frontu w Donbasie.

- W ten sposób otrzymaliśmy największy cios dla potencjału bojowego Ukrainy od początku wojny - oświadczył Turczynow.

Ukraińskie władze sugerują, że w obu wypadkach przyczyną łańcucha katastrofalnych eksplozji są dywersanci używający dronów do zrzucenia małych bomb inicjujących katastrofy.

Turczynow uznał, że za wydarzenia w obwodzie winnickim, gdzie dobiega końca gaszenie pożaru składów amunicji, powinien odpowiadać szef Sztabu Generalnego generał Wiktor Mużenko i wszystkie inne osoby, odpowiedzialne za obronę kraju. - Pokazaliśmy, że nie jesteśmy w stanie chronić naszych arsenałów strategicznych. I jeśli nie będzie odpowiedzialności na najwyższym szczeblu, to będziemy liczyć straty – podkreślił Turczynow.

Kłopotliwy spadek po imperium

Obie eksplozje z tego roku nie są jednak pierwszymi tego rodzajami incydentami na Ukrainie. W marcu tego roku pod miastem Bałaklija wyleciał w powietrze duży arsenał zawierający 140 tysięcy ton amunicji. Wówczas ewakuowano 30 tysięcy osób. W 2015 roku w powietrze wyleciał duży przyfrontowy skład amunicji w Donbasie, opodal miejscowości Swatowo.

Przed konfliktem z Rosją wybuchy arsenałów też były częste. W 2008 roku wyleciał w powietrze skład opodal miejscowości Łozowaja, w 2004,2005 i 2006 roku kolejno dochodziło do katastrof w składzie pod Nowobohdanowką, w 2003 roku pod Artemiwskiem. Podobne katastrofy regularnie zdarzają się w Rosji.

Wielkie znacznie w tego rodzaju zdarzeniach ma to, że amunicja w arsenałach na terenie byłego ZSRR jest przechowywana w skandalicznych warunkach. Po czasach słusznie minionych na terenie byłego imperium zostały wielkie jej zapasy szykowane na wypadek wojny z NATO. Miliony pocisków, rakiet i granatów, które miały wystarczyć na pierwszy okres intensywnej walki.

Po rozpadzie ZSRR całe te zapasy stały się nikomu niepotrzebne. Większość składów popadła w ruinę a zalegającymi w nich milionami ton amunicji nikt specjalnie się nie przejmował. Tak jak wszystko, ona też ma swoją datę przydatności do użycia. Dzisiaj jej zdecydowana większość nadaje się tylko do utylizacji, która jest droga.

Przy okazji katastrofalnych eksplozji regularnie pojawiają się sugestie, jakoby były to próby ukrycia nieprawidłowości przez osoby odpowiedzialne za zarządzanie składami. Kiedy wszystko wyleci w powietrze, trudno będzie się doliczyć czy brakowało kilku tysięcy ton rakiet lub bomb.

Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl, Reuters, PAP