Piętnastu tureckich policjantów i jeden cywil zostali ranni w wyniku eksplozji, do której doszło w Stambule. Wybuch miał miejsce w pobliżu siedziby rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) - poinformowała telewizja CNN Turk.
Według świadków eksplozja, do której doszło w ubogiej dzielnicy Sutluce, "przypominała trzęsienie ziemi". W rezultacie wybuchu zniszczone zostały dwa pojazdy - podała telewizja TRT. Z okien pobliskich budynków powypadały szyby.
Przestępcy, którzy dokonali tego ataku, nigdy nie osiągną celu. Nie uda im się podważyć stabilności, jedności i solidarności kraju Premier Turcji, Recep Tayyip Erdogan
Nie wiadomo, kto zaatakował
Premier Ergodan potępił zamach, zapewniając, że Turcja będzie nadal walczyć z terroryzmem. - Przestępcy, którzy dokonali tego ataku, nigdy nie osiągną celu. Nie uda im się podważyć stabilności, jedności i solidarności kraju - mówił szef rządu na konferencji prasowej w Ankarze. Nie poinformował jednak, kto mógł stać za atakiem.
Nikt nie przyznał się do czwartkowego zamachu, ale agencja AP pisze, że w przeszłości podobne ataki przeprowadzali separatyści z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). W Stambule aktywni są też lewaccy bojownicy i islamscy fundamentaliści.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters