Czwartkowe orędzie prezydenta Rosji Władimira Putina było puste i agresywne i można je sprowadzić do jednego: Putin nie ma pojęcia, co robić; nie ma odpowiedzi na problemy gospodarcze kraju - ocenił w rozmowie z PAP ekspert ekonomiczny prof. Anders Aslund.
- To było puste i agresywne przemówienie, zarówno jeśli chodzi o politykę zagraniczną, jak i gospodarkę - powiedział Aslund, który jest znanym specjalistą ekonomicznym ds. Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej; ekspertem waszyngtońskiego Peterson Institute for International Economics.
Krym "pozytywny"?
Zwrócił uwagę, że także rynki oceniły, iż "Putin nie ma odpowiedzi na problemy gospodarcze kraju", przejawiające się m.in. spadkami wartości rubla, rosyjskiej giełdy, cen ropy i nadchodzącą recesją. - Jeszcze w trakcie wygłaszania przez Putina jego orędzia wartość rubla spadła. To znaczy, że przemówienie było jeszcze gorsze niż oczekiwania - ocenił Aslund.
Prezydent Rosji obiecał też poprawę środowiska dla biznesu, ale - jak zauważył analityk - o tym mówił już kilka razy wcześniej i niewiele z tego wynikało. Jako "bez znaczenia" ekonomista ocenił także propozycję tzw. amnestii dla kapitałów powracających z zagranicy. - Bo kto chciałby dziś przelewać pieniądze z powrotem do Rosji? To nie ma sensu. Również propozycja o zamrożeniu podatków nie ma znaczenia, bo dlaczego miałby je teraz podnosić? To byłoby bez sensu - dodał.
- Jednym zdaniem, Putin powiedział: nie mam pojęcia co robić - podsumował ekspert.
Jedyną pozytywną rzeczą, jaka znalazła się w przemówienia Putina, było - zdaniem eksperta - położenie wielkiego nacisku na zwycięstwo Rosji na Krymie (ekspert podliczył, że słowo Krym padło w przemówieniu aż 13 razy); Putin mówił o tym, jako o wielkim osiągnięciu, czym mógł sugerować, że reszta Ukrainy nie jest naprawdę ważna. - To może dawać jakieś możliwości na wycofanie się (Rosji) ze wschodniej Ukrainy, ale oczywiście jest to tylko moja interpretacja - powiedział Aslund.
Ratować Ukrainę, nie pomagać Rosji
Zdaniem eksperta nałożone przez Zachód na Rosję sankcje finansowe, które sprawiły, że od lipca praktycznie żadne pieniądze nie popłynęły do Rosji, są już w obecnej postaci wystarczająco silne i skuteczne. - Nie ma konieczności ich zaostrzać, ale nie ma też powodów, by je zmniejszać - powiedział Aslund. Według niego Zachód najprawdopodobniej jeszcze bardziej ograniczy Rosji dostęp do zachodnich technologii.
- Sankcje mogą pozostać bez zmian, ale to, co trzeba zrobić, to dostarczyć Ukrainie broń i więcej pieniędzy. Nie wystarczy pomoc przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, także Unia Europejska i USA muszą zwiększyć finansowanie - zaznaczył ekspert. Zwrócił uwagę, że dotychczas pomoc od UE stanowiły głównie środki w ramach Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. - Ale to nie są prawdziwe pieniądze. To są środki na inwestycje w sektorze prywatnym. A to, co potrzeba zrobić, to wzmocnić rezerwy Ukrainy, które się wyczerpują - zaznaczył.
W amerykańskim Kongresie trwa obecnie debata nad zwiększeniem gwarancji kredytowych USA dla Ukrainy, a także w sprawie dostarczenia Kijowowi broni śmiercionośnej, na co jak dotychczas nie było jednak zgody administracji Baracka Obamy.
Autor: adso/kka / Źródło: PAP