|

Przenieśmy sobie stolicę

Ma umocnić dumę z własnej państwowości, wzbudzić uznanie wśród zagranicznych polityków i inwestorów, a także po prostu zmniejszyć tłok w stolicy. Starej stolicy, bo w grudniu rozpoczyna się proces przenoszenia ministerstw i urzędów do Nowej Stolicy Administracyjnej Egiptu.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Ogłoszony w marcu 2015 roku projekt Nowej Stolicy Administracyjnej ma sprostać wyzwaniom modernizacyjnym, których wdrożenie w Kairze byłoby zbyt trudne.

Nowa metropolia została skrupulatnie zaplanowana. Ma liczyć 6,5 miliona mieszkańców, a na jednego ma przypadać 15 metrów kwadratowych terenów zielonych. Przez środek miasta ma przebiegać wielki pas roślinności mającej dostarczyć świeżego i nieco chłodniejszego powietrza. Powstać mają drogi z szerokimi chodnikami i efektywnym systemem organizacji ruchu drogowego. Budynki mają być energooszczędne i ekologiczne, w czym mają pomóc liczne instalacje słoneczne i farmy wiatrowe.

System monitoringu miejskiego ma zapewniać mieszkańcom bezpieczeństwo, a infrastruktura cyfrowa powszechny dostęp do internetu i wysoce innowacyjnych usług. Miasto ma być podzielone na 20 dzielnic. 30 procent jego powierzchni ma pełnić funkcje biznesowe, resztę mają zajmować: dzielnica rządowa, dystrykt dyplomatyczny, centrum olimpijskie, strefa medyczna, kampus uniwersytecki, nowoczesna opera, kina, teatry i luksusowe osiedla mieszkaniowe.

Według entuzjastów projektu jest on dobry dla Egiptu, bo zwiększy innowacyjność administracji publicznej i usprawni zarządzanie krajem, a usytuowanie stolicy między centrum Kairu, Kanałem Sueskim a popularną miejscowością wypoczynkową Ajn Sokhna ma uczynić ją atrakcyjnym miejscem.

Megamiasto

Przez wiele dziesiątek lat zaniedbań Kair przestał właściwie spełniać rolę stolicy. Jest zatłoczony, zanieczyszczony, pogrążony w korkach. Jest epatującym biedą i brzydotą megamiastem - ponad 80 procent budynków to nieotynkowane samowole budowlane.

Transport publiczny nie jest w stanie zaspokoić potrzeb ponad 20 milionowej populacji. Autobusy jeżdżą wyłącznie po centralnych dzielnicach, brakuje oznakowanych przystanków, tramwajów nie ma w ogóle. Chlubny wyjątek stanowi metro, które swoją jakością nie odbiega od europejskich standardów, jednak nie do każdej dzielnicy można nim dojechać. Lukę wypełniają taksówki, kierowcy Ubera i prywatne mikrobusy, ale dojazd samochodem z luksusowych dzielnic do pracy w centrum i tak zajmuje co najmniej godzinę. Większość kairczyków poszukuje pracy wyłącznie w najbliższej okolicy swojego miejsca zamieszkania.

Centrum Kairu
Centrum Kairu
Źródło: Shutterstock

Jeśli ktoś z musu czy chęci zdecyduje się na spacer, nie ma łatwiej. Kair to brak przejść i kładek, więc ludzie przechodzą przez jezdnię w dowolnych miejscach, a często po prostu idą jezdnią, bo niewielka liczba chodników powoduje, że prawa strona drogi jest miejscem spacerów ludzi i zwierząt.

A jeśli już dokądś da się dojść, to raczej nie dla odpoczynku - w mieście jest jedynie kilka parków i to płatnych.

Zamieszkany cmentarz

Aglomeracja kairska to przykład ogromnego rozwarstwienia społecznego w Egipcie. W luksusowych dzielnicach Kathameya, Miasto 6 Października, Beverly Hills czy Obour City mieszkają najbogatsi Egipcjanie dążący do odizolowania się od reszty społeczeństwa. W Maadi, Zamalek, Mokattam, 5 Osadnictwie i Sheikh Zayed City mieszkają zamożni Egipcjanie i ekspaci. Maadi i Zamalek to stare dzielnice, które w przeszłości były najbardziej okazałymi w całym mieście. W tej drugiej mieszkają przeważnie dyplomaci bezdzietni, a w pierwszej ci, którzy dzieci mają - w Maadi jest ulokowana większość szkół międzynarodowych.

W obrębie tych dzielnic, w niedalekiej odległości od luksusowych bloków (czasem nawet z basenami), znajdują się osiedla zamieszkałe przez biednych Egipcjan i migrantów z państw Rogu Afryki.

Panorama Kairu
Panorama Kairu
Źródło: Andrew Shenouda / Shutterstock

Mokattam to osiedle zamieszkałe przez egipskich przedsiębiorców, ale też posiadające biedniejsze enklawy. 5 Osadnictwo zamieszkują głównie pracownicy międzynarodowych korporacji. Z kolei Sheikh Zayed City to zbudowane przez deweloperów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich miasteczko składające się z eleganckich bloków, centrów handlowych i restauracji w stylu europejskim. Przy wjeździe na jego teren wita nas pomnik założyciela ZEA szejka Zajida ubranego w starożytne pasterskie szaty i dzierżącego laskę. Przypomina raczej Mojżesza niż osobę, która zmarła zaledwie w 17 lat temu.

Dzielnice klasy średniej i robotniczej to między innymi starodawny koptyjski Fustat, na terenie którego ukrywała się Matka Boska, święty Józef i Jezus, oraz dzielnice samowoli budowlanych: Giza, Szubra czy Imbaba. Do tej kategorii zalicza się też Miasto Śmieciarzy, czyli położone na tym samym wzgórzu co biznesowa dzielnica Mokattam zdominowane przez Koptów osiedle, do którego zwożone są śmieci z całego Kairu. To największe centrum recyklingu na świecie, a jego mieszkańcy, mimo iż żyją w brudzie i smrodzie, zaliczają się do niższej klasy średniej. Mają stały dzienny dochód.

Ci, którzy go nie mają, muszą szukać miejsca gdzie indziej. Na przykład w Mieście Umarłych, czyli zamieszkałym przez około trzy miliony ludzi… cmentarzu.

Miasto Umarłych, Kair
Miasto Umarłych, Kair
Źródło: Shutterstock

Znajdujące się na jego terenie groby dawnych egipskich bogaczy przypominają wyglądem małe domki jednorodzinne i w taki właśnie sposób są wykorzystywane przez mieszkańców dzielnicy.

W Brazylii to się udało

Egipt jest drugim krajem w najnowszej historii świata, który zdecydował się na przeniesienie stolicy do budowanego od zera miasta. Pierwsza była Brazylia, która w 1960 roku przeniosła stolicę z Rio de Janeiro do Brasilii.

Brazylijczykom chodziło o ulokowanie instytucji państwowych w centrum kraju, tak by mieszkańcy interioru mieli do nich łatwiejszy dostęp. Przeniesienie stolicy poprzedziła rozbudowa gęstej sieci połączeń kolejowych biegnących z różnych stron kraju do centrum oraz budowa międzynarodowego lotniska.

Brasilia była pierwszą stolicą w najnowszej historii świata budowaną od zera
Brasilia była pierwszą stolicą w najnowszej historii świata budowaną od zera
Źródło: Keystone-France/Gamma-Keystone/Getty Images

Miasto zostało podzielone na dzielnice hotelowe, rządowe, dyplomatyczne, bankowe, usługowe i mieszkaniowe, funkcjonuje sprawna komunikacja, a spójna modernistyczna architektura zapewnia mu ład przestrzenny.

Rozlewaniu się miasta zapobiega dbałość o zachowanie przez nie wyłącznie funkcji centrum administracyjnego - brazylijski biznes bowiem w dalszym ciągu ulokowany jest w Rio de Janeiro i Sao Paulo. Liczba mieszkańców Brasilii wynosi 3 miliony, a miejscowości wokół niej zamieszkuje dodatkowo ponad milion. Liczba ta nie rośnie w sposób niekontrolowany, nie powstają dzielnice nędzy zbudowane z samowolnie postawionych domów.

Brasilia spełnia funkcje wyłącznie administracyjne, biznes pozostał w Rio de Janeiro i Sao Paulo
Brasilia spełnia funkcje wyłącznie administracyjne, biznes pozostał w Rio de Janeiro i Sao Paulo
Źródło: brenofortes / Shutterstock

Niewątpliwie koncepcja Nowej Stolicy Administracyjnej Egiptu jest inspirowana przykładem Brasilii. Jednak istnieją dość zasadnicze różnice, z powodu których egipskie rozwiązanie może okazać się klapą.

Giza zlana z Kairem

Po pierwsze, Brasilia została ulokowana w centrum kraju, żeby była w mniej więcej równym stopniu dostępna dla wszystkich obywateli. Rozwiązanie to miało też zmniejszyć różnice w poziomie rozwoju między miejscowościami położonymi na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego a tymi ulokowanymi w interiorze. Z kolei Nowa Stolica Administracyjna ma w pewnym sensie zwiększyć izolację władzy od obywateli. Kairska biedota ma tam w ogóle się nie pokazywać, a większość spraw administracyjnych ma być i tak załatwiana online.

Problem z tym ostatnim jest taki, że około połowy Egipcjan nie posiada dostępu do internetu, z kolei aż 80 procent spośród jego posiadaczy ma dostęp do sieci wyłącznie poprzez telefon komórkowy. Jakość połączenia zarówno w przypadku internetu mobilnego, jak i stacjonarnego jest niska, o czym przekonałem się, mieszkając w dzielnicach Kairu teoretycznie posiadających najlepiej rozwiniętą infrastrukturę internetową. Głównym problemem były kilkugodzinne, a czasem kilkudniowe przerwy w dostawie usługi.

Po drugie, odległość Brasilii od Rio de Janerio i Sao Paulo wynosi ponad 1000 km (plus po kilkaset kilometrów od innych dużych miast) i w naturalny sposób ogranicza niekontrolowany rozrost aglomeracji. Natomiast Nowa Stolica Administracyjna zaczyna się tuż za granicami aglomeracji kairskiej. Ponadto, w przeciwieństwie do Brasilii, do przyszłej metropolii ma przenieść się też biznes. W takiej sytuacji jest niemal pewne, że powstanie metropolia stołeczna o wielkości niespotykanej na świecie, która w skrajnym przypadku może sięgać od piramid w Gizie do Morza Czerwonego.

Nowa Stolica Administracyjna Egiptu
Nowa Stolica Administracyjna Egiptu
Źródło: Mapy Google

Po trzecie, władze Egiptu mają wieloletnie doświadczenie w realizacji projektów niezgodnych z ich pierwotnymi założeniami. Najlepszym przykładem jest rozpoczęty w latach 70. XX wieku, z inicjatywy ówczesnego prezydenta Anwara Sadata, program budowy Nowych Miast. Te zbudowane na pustyni miejscowości w założeniu miały stanowić atrakcyjne miejsce dla osób decydujących się opuścić tereny wiejskie, w praktyce jednak nie mają one odpowiednio rozwiniętej infrastruktury, dużych zakładów pracy ani transportu publicznego zapewniającego szybkie dotarcie do Kairu lub Aleksandrii. Wobec czego nie wyhamowały one napływu ludności wiejskiej do stolicy. Zamiast do Nowych Miast ludność ta sprowadzała się do wybudowanych na dziko i nieotynkowanych wieżowców w okolicach centrum Kairu. W ten sposób powstała dzielnica Imbaba nieopodal wyspy Zamalek, na której znajduje się większość ambasad.

Ta nieformalna zabudowa jest też powodem faktycznego zlania się Gizy z Kairem w jedną urbanistyczną całość. Skoro więc wokół centrum dotychczasowej stolicy powstały całe dzielnice samowoli budowlanych, dlaczego miałyby one nie powstać tuż za murami Nowej Stolicy Administracyjnej?

Przyczyną rozlewania się stolicy nie jest jedynie nielegalna zabudowa, ale także działalność deweloperów. Za zgodą rządzącego do 1981 roku prezydenta Sadata inwestorzy z Bliskiego Wschodu wybudowali na zachód od Gizy Miasto 6 Października nazwane tak dla upamiętnienia kolejnej wojny arabsko-izraelskiej w 1973 roku. Początkowo miało ono służyć wyłącznie za wielki akademik dla studentów z innych państw arabskich, dziś de facto jest to zbiór wielu luksusowych osiedli. Z kolei w 2000 roku prezydent Hosni Mubarak zarządził budowę Nowego Kairu, który miał zmniejszyć zatłoczenie w śródmieściu Kairu poprzez budowę mieszkań dla klasy średniej i domów socjalnych. By przyspieszyć ich budowę, umożliwiono firmom deweloperskim zakup gruntów po preferencyjnych cenach. Jednak przez dużą korupcję i powszechne obchodzenie prawa nabywcy gruntów zbudowali na nich osiedla dla wyższej klasy średniej, ludzi zamożnych, a wręcz bogaczy. Najlepszym przykładem jest chronione, ogrodzone wysokim murem osiedle Kathameya, złożone z willi, pól golfowych i prywatnych parków, do którego można wjechać za okazaniem przepustki. Zarówno Miasto 6 Października, jak i Nowy Kair nie tylko nie rozładowują ruchu ulicznego, ale generują jeszcze większe korki.

Miasto Umarłych w Kairze
Miasto Umarłych w Kairze
Źródło: Shutterstock

Ponadto problemem budowanej przez deweloperów z Chin i Zjednoczonych Emiratów Arabskich Nowej Stolicy Administracyjnej może nie być nie tyle budowa nowoczesnej infrastruktury, co jej utrzymanie. Nie ulega wątpliwości, że jej wygląd i funkcjonalność w pierwszych latach po zakończeniu budowy będzie robić niesamowite wrażenie. Jednak już po dekadzie od zakończenia prac prawdopodobnie cała infrastruktura zacznie się degradować. Podstawą do tych przypuszczeń jest stan hoteli na wybrzeżu Morza Czerwonego i osiedli na terenie Kairu, które w przeszłości były luksusowe, a dziś są podupadłe.

Co się stanie z Kairem?

Przeniesienie bydunków rządowych, ambasad i biznesu do Nowej Stolicy Administracyjnej budzi obawy kairskich drobnych przedsiębiorców. Ahmed, właściciel jednego z biur podróży położonych na słynnym placu Tahrir, w rozmowie ze mną przyznał, że boi się utraty klientów. Jest przekonany, że w nowej stolicy nie znajdzie się dla niego miejsce. Podobnie uważa wielu innych właścicieli sklepów, straganów i punktów usługowych.

Prawdopodobnie opustoszeje też wiele luksusowych nieruchomości zbudowanych na terenie aglomeracji kairskiej w ciągu ostatnich dwóch dekad. Ich mieszkańcy chętnie przeniosą się do Nowej Stolicy Administracyjnej, by zapewnić sobie odosobnienie od niższych klas społecznych. Większość mieszkańców aglomeracji kairskiej nie opuszcza bowiem swoich dzielnic, by nie doświadczać kontaktu z biedniejszymi od siebie. Poznałem wielu Egipcjan z wyższej klasy średniej, którzy nie wiedzieli o istnieniu Miasta Śmieciarzy czy Miasta Umarłych, bo nigdy tam nie byli. Ci, którzy o nich słyszeli, wstydzą się ich istnienia i uważają ich mieszkańców za złych ludzi, chociaż w ogóle ich nie znają.

Nowa Stolica Administracyjna nie rozładuje korków w Wielkim Kairze, nie polepszy losów klasy średniej ani nie zatrzyma rozlania się aglomeracji. Stanie się natomiast niewątpliwie miastem pomnikiem prezydenta Abd al-Fattah as-Sisiego. Zgodnie z jego słowami będzie ona przecież nie tylko miastem, ale "aktem narodzin nowego państwa, symboliczną deklaracją powstania nowej republiki".

Kto wie, może nawet przyjmie kiedyś nazwę Sisi City? Nie byłoby to niczym nadzwyczajnym we współczesnym Egipcie - w tym kraju znajdziemy miasta nazwane imionami wszystkich poprzedników obecnego prezydenta, oprócz okrytego niesławą (i obalonego przez zamach stanu Sisiego) Mohameda Mursiego. Kair natomiast stanie się podrzędnym i coraz bardziej podupadłym miastem. Chyba że w przyszłości pojawi się nowy faraon, który będzie chciał mu przywrócić dawny blask.

Czytaj także: