W Chile rozpoczęła się w niedzielę druga tura wyborów prezydenckich, w której były szef państwa, centroprawicowy biznesmen i polityk Sebastian Pinera, zwycięzca pierwszej tury, walczy z centrolewicowym senatorem Alejandro Guillierem.
Pinera, 68-letni kandydat prawicowej koalicji Chile Vamos (Naprzód Chile), wygrał pierwszą turę głosowania z poparciem 36,6 proc., a 64-letni senator Guillier z koalicji rządzącej uzyskał w listopadzie 22,6 proc. głosów.
Wyrównane szanse
Według analityków w drugiej turze szanse obu polityków są niemal wyrównane. W pierwszej godzinie głosowania, trwającego od godziny 8 (12 czasu polskiego), zaobserwowano stosunkowo mały ruch. Uprawnionych do głosowania jest 14,3 miliona obywateli. Frekwencja w pierwszej turze wyniosła 46,7 proc. W ciągu ostatnich czterech lat Chile, będące jedną z wiodących gospodarek Ameryki Łacińskiej, kierowała socjalistka Michelle Bachelet, która wprowadziła w tym konserwatywnym kraju szereg bulwersujących bardziej konserwatywną część społeczeństwa reform, jak między innymi uznanie za małżeństwo związku osób tej samej płci i depanalizację aborcji.
Wyniki w poniedziałek
Wynik drugiej rundy jest "jednym z najbardziej niepewnych od czasu powrotu demokracji" - powiedział dyrektor Centrum Analiz z Uniwersytetu w Talca, Mauricio Morales. Po 17 latach dyktatury Augusto Pinocheta Chile od lat 90. stało się biegunem stabilności politycznej i dynamiki gospodarczej w regionie. Natomiast analityk Rene Jara z Uniwersytetu Santiago przewiduje, że "wybory będą mocno kwestionowane". Wszystko "będzie zależało od liczby głosujących" - odpowiada na to Rodrigo Osorio, profesor nauk politycznych z tego samego uniwersytetu. Niezależnie od tego, który z kandydatów zasiądzie w fotelu prezydenckim, nie będzie mieć większości w parlamencie, a sojusze, jak wskazuje Osorio, łatwiejsze będą dla socjalisty. Lokale wyborcze będą czynne do godziny 18 (22 czasu polskiego), a wyniki oczekiwane są w poniedziałek.
Autor: mart//kg / Źródło: PAP