Wielu z nich pokonało piechotą kilka tysięcy kilometrów. Innym udawało się chwilami znaleźć transport. Wszyscy przybyli jednak do Serbii i Węgier po podróży kosztującej ich dużo sił i zdrowia. Imigranci z Bliskiego Wschodu i Afryki nie mają ze sobą prawie nic. Węgrzy próbujący powstrzymać ich napływ stawiają tymczasem od tygodni zasieki na granicy z Serbią. Relacja reportera TVN24.
Z reguły nie mają własnych dokumentów, a Serbowie nie wydali im też żadnych innych, tak by już po węgierskiej stronie granicy miejscowej policji szybciej udawało się ustalać ich tożsamość.
Piechotą przez kontynenty
Imigranci z Azji i Afryki, których na Węgry wyjechało nielegalnie tylko w tym roku ponad 110 tysięcy, zabrali ze swoich domów to, co mogli unieść i przybyli do granic Unii Europejskiej. Z krajów w większości ogarniętych wojnami wyruszyli z całymi rodzinami i wielokrotnie dotarli do Europy piechotą.
- W Afganistanie jest mnóstwo problemów. Z bezpieczeństwem, z pracą. W Afganistanie niczego nie mamy - tłumaczy jeden z nich w rozmowie z reporterem TVN24 Sebastianem Wasilewskim. Inny imigrant prostym angielskim mówi, że "pomagał Amerykanom" walczącym w tym kraju, ale potem stał się ofiarą talibów i wraz z rodziną - bojąc się o życie - uciekł.
Takich historii na serbsko-węgierskiej granicy można usłyszeć tysiące. Codziennie docierają tam setki osób. Węgrzy od kilku tygodni stawiający zasieki robią to kilka-kilkadziesiąt metrów od rzeczywistej granicy z Serbią, dzięki czemu tysiące ludzi mających nadzieję na dostanie się do krajów UE mogą wkroczyć na jej terytorium i tam znaleźć miejsce w obozach przejściowych.
Tam też - mając dostęp do leków i bieżącej wody - mogą na chwilę odetchnąć, nie wiedzą jednak, jaki czeka ich los i ile czasu spędzą w tym miejscu. Węgrzy docelowo zamierzają z kolei zastąpić kolczaste zasieki kilkumetrowym murem. Nie wiadomo, jak wtedy będzie wyglądał los imigrantów pragnących dostać się do UE.
Pierwsza część muru w planach mającego ponad 170 km ma zostać ukończona do 31 sierpnia.
Autor: adso\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24