Indonezyjskie służby odczytały zawartość czarnych skrzynek wydobytych z wraku rozbitego Airbusa A319 linii AirAsia. Śledczy oznajmili, że samolot był w "dobrym stanie", a piloci mieli odpowiednie uprawnienia. Obraz katastrofy ma być "dość jasny".
Pomimo stwierdzenia, że wszystko wydaje się zrozumiałe, śledczy z Indonezyjskiego Państwowego Komitetu Bezpieczeństwa Transportu nie wyjaśnili, co właściwie stało się podczas lotu. Ograniczyli się jedynie do stwierdzenia, że po analizie czarnych skrzynek jest jasne, iż samolot był w stanie "godnym zaufania", tudzież "pewny" czy "solidny". Nie sprecyzowali, czy oznacza to, iż był w pełni sprawny i nie doszło do żadnej awarii. Ogólnikowo powiedzieli również o załodze, że miała wszystkie odpowiednie uprawnienia, a w momencie wypadku maszynę kontrolował pierwszy oficer. Kapitan "monitorował" sytuację.
Zawiła polityka informacyjna
Konferencja prasowa indonezyjskich śledczych nie wniosła wiele nowych informacji w sprawie katastrofy lotu QZ8501, w której w styczniu zginęły 162 osoby. Airbus A319 linii AirAsia spadł do Morza Jawajskiego krótko po tym, jak załoga poprosiła o zgodę na zmianę kursu w celu ominięcia strefy silnej burzy. Z dotychczasowych skąpych informacji podawanych przez indonezyjskich śledczych wynika, że tuż przed katastrofą airbus znacząco zmienił kurs i gwałtownie się wznosił. Następnie miało dojść do przeciągnięcia, czyli utraty siły nośnej z powodu zbyt małej prędkości i ostrego kątu wznoszenia. W efekcie samolot spadł do morza. Indonezyjczycy już przekazali wstępny raport do Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego, który ma zawierać same fakty. Pełen raport z analizą zdarzeń i wnioskami ma być gotowy za 6-7 miesięcy.
Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl