Donald Trump usłyszał cztery zarzuty. Nie przyznał się do winy, opuścił budynek sądu

Źródło:
TVN24, Reuters, BBC

Donald Trump, były prezydent USA usłyszał w sądzie federalnym w Waszyngtonie zarzuty i został formalnie postawiony w stan oskarżenia. Nie przyznał się jednak do winy i tuż przed godziną 23 czasu polskiego opuścił budynek sądu. W sprawie, w której odpowiada były prezydent Stanów Zjednoczonych, chodzi o jego nielegalne działania mające odwrócić wynik przegranych przez niego wyborów w 2020 roku. Znana jest już data kolejnej rozprawy w tej sprawie.

Cztery zarzuty

Według opublikowanych we wtorek zarzutów były prezydent Stanów Zjednoczonych został oskarżony przez wielką ławę przysięgłych o:

1. zmowę w celu oszukania państwa, 2. zmowę w celu zakłócenia oficjalnych procedur, 3. próby ingerencji w toczące się postępowania, 4. zmowę na szkodę praw obywateli.

Zarzuty postawiła Trumpowi wielka ława przysięgłych w Waszyngtonie. Wszystkie - jak stwierdziła prokuratura - mają związek z jego działaniami mającymi na celu odwrócenie wyniku wyborów.

Śledczy działający w ramach dochodzenia prowadzonego przez specjalnego prokuratora Jacka Smitha zarzucają Trumpowi, że wiedział, iż przegrał wybory, lecz mimo to, używając nielegalnych środków, dążył do nieuznania ich prawdziwych wyników "godząc w fundamentalną funkcję rządu federalnego Stanów Zjednoczonych".

Trump: nie przyznaję się

Samolot z Donaldem Trumpem na pokładzie wylądował w amerykańskiej stolicy w czwartek wieczorem czasu polskiego. Jak mówił korespondent "Faktów" TVN w Waszyngtonie Marcin Wrona, Trump przybył do budynku sądu około godziny 21.15.

Tuż przed godziną 22 prezydent USA wszedł na salę sądową. Tam Trump został pouczony o swoich prawach, a następnie został zapytany, czy przyznaje się do winy, czy nie. Były prezydent USA nie przyznał się.

Rozprawa zakończyła się krótko przed godziną 23, a Trump - jak przekazało BBC - wyszedł tylnymi drzwiami. Opuścił też budynek sądu.

Kolejna rozprawa ma się odbyć 28 sierpnia o godzinie 10 czasu lokalnego.

Donald Trump z zarzutami próby nielegalnego odwrócenia wyniku wyborów w 2020 roku

Donald Trump jedzie limuzyną Chip Somodevilla/Getty Images

Odpowiedzialność Trumpa za atak na Kapitol

Trumpowi zarzuca się też, że próbował wykorzystać przemoc podczas szturmu jego zwolenników na Kapitol 6 stycznia 2021 roku, by dążyć do swojego celu. - Atak na Kapitol 6 stycznia 2021 roku był bezprecedensowym atakiem na amerykańską demokrację i, jak opisane jest to w zarzutach, był napędzany przez kłamstwa. Kłamstwa wysuwane przez pozwanego godziły w fundamentalną funkcję rządu USA: proces zbierania, liczenia i zatwierdzania rezultatów wyborów prezydenckich - mówił wcześniej Smith podczas składania oświadczenia dla prasy.

Podkreślił, że policjanci broniący siedziby Kongresu byli bohaterami i działali w obronie "instytucji i zasad, które definiują Stany Zjednoczone". Zapowiedział, że będzie zabiegał o szybki proces, choć o tym zadecyduje sąd.

W ujawnionym we wtorek dokumencie prokuratura opisuje działania oraz plan Trumpa i jego wspólników, w tym prawników, a także urzędnika resortu sprawiedliwości - w celu niedopuszczenia do zatwierdzenia przez Kongres wyników wyborów.

Według zarzutów plan zakładał doprowadzenie do uznania głosów fałszywych elektorów oddających głosy na Trumpa w stanach, w których przegrał (Arizonie, Pensylwanii, Georgii, Michigan i Wisconsin). Dokument wskazuje, że ówczesny prezydent był w pełni świadomy, że jego kłamstwa o fałszerstwach wyborczych są bezpodstawne.

Miał to usłyszeć między innymi od swoich podwładnych badających sprawę. Sam miał też stwierdzić, że wysuwane przez jednego z jego wspólników twierdzenia o fałszerstwach są "szalone".

Śledczy w sprawie Trumpa: sześć innych osób uczestniczyło w zmowie

Dokument opisuje też próby nacisków Trumpa na ówczesnego wiceprezydenta Mike'a Pence'a, by ten odmówił zatwierdzenia wyników wyborów, mimo że prawnicy prezydenta byli świadomi nielegalności takiego działania. Kiedy Pence mu to wytknął, Trump miał mu odpowiedzieć, że jest "zbyt uczciwy".

Opisując działania Trumpa podczas szturmu na Kapitol, śledczy zarzucają mu, że kilkakrotnie odmówił zaapelowania do zwolenników o rozejście się. Uczynił to dopiero znacznie później, publikując nagranie, w którym jednak mimo prośby o opuszczenie Kapitolu ponowił swoje twierdzenia o fałszerstwach wyborczych.

Ówczesny prezydent USA miał oglądać zamieszki w telewizji, komentując z aprobatą, że "to właśnie dzieje się, kiedy oni próbują ukraść wybory". Trump miał kontynuować wysiłki również po rozpędzeniu uczestników zamieszek, starając się skłonić kongresmenów do opóźnienia zatwierdzenia wyników wyborów.

Donald TrumpGettyImages/The Washington Post

Obok Trumpa dokument wymienia sześć osób, które miały działać z nim w zmowie. Ich imiona i nazwiska nie zostały upublicznione, bo nie ogłoszono jeszcze wobec nich zarzutów.

Z opisu wynika jednak, że najprawdopodobniej są to działający na jego zlecenie prawnicy, w tym były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani, autor planu unieważnienia wyników wyborów John Eastman, a także Sydney Powell, Kenneth Cheesbro i ówczesny wysoko postawiony urzędnik resortu sprawiedliwości Jeffrey Clark.

Donald Trump reaguje. Biały Dom milczy

"To jest nic innego, jak kolejny zdeprawowany rozdział w trwających żałosnych próbach przestępczej rodziny Bidenów, (...) by ingerować w wybory prezydenckie 2024 roku" - stwierdził we wcześniejszym oświadczeniu były prezydent Stanów Zjednoczonych. Trump zakwestionował decyzję o postawieniu mu zarzutów 2,5 roku po wydarzeniach na Kapitolu i w trakcie kampanii wyborczej.

Biały Dom, podobnie jak w przypadku poprzednich zarzutów dla Trumpa, nie skomentował sprawy.

Ostatnie działania śledczych doprowadziły do sformułowania już trzeciego zestawu zarzutów karnych dla Trumpa, lecz prawdopodobnie nie ostatniego. Postawienie kolejnych zapowiedziała prokurator okręgowa hrabstwa Fulton w stanie Georgia Fani Willis, która prowadzi śledztwo w sprawie domniemanych nacisków Trumpa na przedstawicieli władz stanowych zmierzających do odwrócenia wyników wyborów w Georgii na swoją korzyść.

Autorka/Autor:mjz//now

Źródło: TVN24, Reuters, BBC

Źródło zdjęcia głównego:  Chip Somodevilla/Getty Images