"Dodaj gazu". Nacjonalista szokuje

 
Voigt nawołuje do głosowaniaspiegel.de

Niemiecka skrajna nacjonalistyczna partia NPD ponownie wywołała skandal w Niemczech. Startujący w lokalnych wyborach w Berlinie lider partii Udo Voigt promuje swoją osobę na bardzo kontrowersyjnym plakacie. Jego zdjęcie na motorze jest opatrzone dużym napisem "Dodaj GAZU", co dla wielu osób jest nawiązaniem do Holokaustu.

Napis na plakacie można zrozumieć jako zwykłe "dodaj gazu" i tak zapewne by się stało, gdyby to sformułowanie nie zostało wykorzystane przez przywódcę ugrupowania skrajnie nacjonalistycznego. NPD w przeszłości wielokrotnie szokowało swoimi ksenofobicznymi hasłami.

Spór o skojarzenia

Do wyborów pozostał miesiąc, a w całej stolicy Niemiec zawisły 22 tysiące takich plakatów. Andreas Gram, przewodniczący komitetu prawnego władz Berlina i członek chadecji, stwierdził, że "odebrało mu mowę". - Skrajny prawicowy ekstremista otwarcie bawi się hasłem nawiązującym do komór gazowych - mówi Gram, który na dodatek określił Voigta mizantropem.

Według przywódcy Partii Zielonych w Berlinie Volkera Retzmanna, slogan na plakacie to "zamierzona prowokacja". Przewodnicząca lewicowej partii "Die Linke" Elke Breitenbach zapewniła, że skieruje plakat Voigta do "badań prawnych".

Zdaniem oskarżanego przywódcy NPD, zarzuty pod jego adresem są "bezpodstawne". - Jestem zapalonym motocyklistą i chciałem wjechać do parlamentu z gazem - powiedział Voigt. Jak mówi nacjonalista, przed wydrukowaniem plakatów pokazał jego projekt 43 osobom, w tym takim, które nie należą do jego partii. Tylko jedna miała mieć skojarzenie z komorami gazowymi.

Niezręczna sytuacja

W Niemczech trwa obecnie debata czy nie zdelegalizować NDP w oparciu o prawo, które ma zapewniać uniemożliwienie odrodzenie się nazizmu. Pomimo tego partia działa prężnie i jest niezrażona wiszącym nad nią widmem zepchnięcia do podziemia. Burmistrz Berlina w obliczu kontrowersji z plakatem stanął w obliczu niewygodnej konieczności. - To jest nieznośne, ale dopóki NPD nie zostanie zdelegalizowane, musi otrzymać zwrot kosztów kampanii wyborczej - powiedział Klaus Wowereit.

Oznacza to, że niemieccy podatnicy sami zapłacą za druk i rozwieszenie kontrowersyjnego plakatu.

Źródło: spiegel.de

Źródło zdjęcia głównego: spiegel.de