Francja jest w stanie wojny - oświadczył we francuskim parlamencie prezydent Hollande trzy dni po zamachach w Paryżu, najkrwawszych w nowoczesnej historii tego kraju. Od lata udaremniono tam pięć innych ataków. Dlaczego akurat Francja, kraj otwarty na muzułmanów stała się terrorystyczną stolicą Europy? Materiał magazynu "Czarno na białym".
W serii ataków w Paryżu zginęło 129 osób. Terroryści uderzyli w piątek wieczorem w kilku miejscach jednocześnie. Odpowiedzialność za ataki wzięło tzw. Państwo Islamskie. Szukając odpowiedzi na pytanie: dlaczego to Francja stała się celem krwawego ataku nie sposób nie zauważyć jej zaangażowania w ataki lotnicze na pozycje dżihadystów w Syrii, czy akcje przeciw islamistom w Afryce. To bezpośrednie powody zamachów w Paryżu, ale nie jedyne.
Terrorystyczna stolica Europy
Prof. Ryszard Machnikowski, z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego zwraca uwagę, że Francja jest krajem, w którym łatwo można przeprowadzić tego typu operacje ze względu na gęstość siatek terrorystycznych.
EUROPOL, czyli Europejski Urząd Policji w swoim raporcie z ubiegłego roku nazwał Francję terrorystyczną stolicą Europy. To w tym kraju planowano i udaremniono największą liczbę ataków terrorystycznych na Starym Kontynencie.
"Francja pozwoliła, aby to się rozwinęło"
Wykorzystywana przez terrorystów jest francuska wielokulturowość. We Francji jest bowiem największa w Europie społeczność muzułmańska. Co 12 mieszkaniec kraju to wyznawca islamu. Zdaniem przewodniczącego Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego to Francja pozwoliła sobie na rozwój radykalizmu. - We Francji jest od 5 do 6 mln muzułmanów. Ale nie jest łatwo ocenić, ilu dało się wciągnąć w radykalny islam. Oni się do tego nie przyznają. Mówią jedynie, że są „dobrymi muzułmanami". (...) Mamy we Francji 2 tysiące meczetów, z tego około 300 to meczety radykalne. (...) Kontrolować radykalnych, samozwańczych imamów nie jest łatwo. Oni działają w ukryciu. Francja pozwoliła, aby to się rozwinęło, i teraz ponosi tego konsekwencje - uważa Dalil Boubakeur, przewodniczący Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego i rektor głównego meczetu Paryża.
"Nie mogli wyrwać się poza imigracyjne getta"
Mimo, że na tydzień przed zamachem niemieckie służby informowały Francuzów o zatrzymaniu obywatela Czarnogóry, który zmierzał do Paryża autem pełnym broni - mężczyzna podejrzewany jest o to, że miał wziąć udział w piątkowym ataku - zamachowców nie udało się powstrzymać. Pewnym wytłumaczeniem francuskich służb jest fakt, że takich informacji dostają rocznie setki. - Nie można im zarzucać tego, że nie przykładają się do swojej pracy, tylko pojawia się pytanie czy są w stanie zaradzić tak dużemu potencjałowi, który w tym kraju się narodził - mówi prof. Ryszard Machnikowski. Ten "potencjał" nie rodził się w momencie, kiedy kolejne francuskie kolonie ogłaszały niepodległość, a tysiące ich mieszkańców wyjeżdżały do Francji w poszukiwaniu lepszego życia, ale rodził się razem z frustracją i bezradnością dzieci tych, którzy przyjechali do kraju. Dzieci, które wchodząc w dorosłość już jako francuscy obywatele nie mogli znaleźć dobrze płatnej pracy i wyrwać się poza imigracyjne getta. To oni najczęściej popadają w radykalizm. Raymond Le Roch, Francuz na stałe mieszkający w Polsce, tłumaczy, że część z nich ma dostęp do propagandy, która ich radykalizuje. - Adoptują tę nienawiść, tę złość, tego diabła. Radykalny islam to dla mnie diabeł - dodaje.
Islamistom nie podoba się państwo laickie
Na razie wiadomo, że wśród zidentyfikowanych zamachowców czterech z siedmiu było Francuzami. Według różnych danych prawie 2 tysiące Francuzów jest zaangażowanych albo w walkę w Syrii, albo w popieranie tzw. Państwa Islamskiego. Mowa o ludziach, którzy wychowali się w kraju o wysokiej akceptacji dla islamu, ale jednocześnie walczącym o zachowanie państwa laickiego - nie faworyzującego jakiejkolwiek religii - co islamistom się nie podoba.
Prof. Smolar zwrócił uwagę, że toczyły się żarliwe spory o noszenie chust muzułmańskich miejscach publicznych. Tłumaczy, że Francja uważa, iż jest to sprzeczne z zasadą laickości państwa. Barbara Szypulska, Polka urodzona we Francji, dodaje, że ten kraj reprezentuje wartości, m.in. wolność, które nie podobają się terrorystom.
To również wojna wartości, w której im cios bardziej spektakularny, tym lepszy. Katarzyna Górak-Sosnowska, arabistka z SGH zauważa, że Paryż sprzeda się lepiej medialnie niż kolejny atak na Bliskim Wschodzie.
Terroryzm plagą w latach 70 i 80 - tych
Zamach w Paryżu miał miejsce niespełna rok po ataku na paryską redakcję satyrycznego pisma "Charlie Hebdo", w której zginęło 12 osób. Niespełna trzy miesiące po udaremnionym przez pasażerów ataku uzbrojonego terrorysty w pociągu jadącym do Paryża.
Terroryzm, choć w innym wymiarze, był plagą Francji już wcześniej. Na przełomie lat 70-tych i 80- tych celem terrorystów były żydowskie restauracje i synagogi. Później we Francji za pomocą ataków swoje porachunki załatwiali działacze irańskiego państwa - w tym najgłośniejszym zamachu na irański sklep w Paryżu w 1986 roku zginęło 7 osób, a 55 zostało rannych. Jednak z tak krwawym atakiem jak ostatni Francuzi nigdy wcześniej nie mieli do czynienia.
Autor: js/tr / Źródło: tvn24