Ubiegająca się o reelekcję Dilma Rousseff zwyciężyła, według ostatecznych oficjalnych danych, w niedzielnych wyborach prezydenckich w Brazylii, uzyskując 51,6 proc. głosów - podał Centralny Trybunał Wyborczy. Jej rywal Aecio Neves zdobył 48,4 proc. głosów.
Jak podał Reuters, to wyniki po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów. Oznaczają one kolejne cztery lata rządów Rousseff i Partii Pracujących (PT), która pozostaje u władzy już od 11 lat. W pierwszej turze wyborów obecna prezydent uzyskała 41,6 proc. głosów, a Neves - 33,6 proc. Z wyścigu o prezydencki fotel odpadła Marina Silva - była minister ochrony środowiska w rządzie Rousseff która przeszła na pozycje liberalne w sprawach gospodarczych i startowała jako kandydatka Brazylijskiej Partii Socjalistycznej (PSB).
Apel o spokój
Rousseff zaapelowała w przemówieniu po ogłoszeniu jej zwycięstwa o dialog, spokój i wolę kompromisu. Dodała, ze wyciąga rękę do przeciwników, aby "razem zmieniać kraj". Zapowiedziała dalsze działania na rzecz walki z inflacją i dyscypliny finansowej oraz reform politycznych. Nie wspomniała jednak - jak zauważa Reuter - o wcześniejszych planach referendum w tej sprawie, które zostały odrzucone przez parlament. 66-letnia Rousseff, która ma za sobą okres prześladowań ze strony rządzących przez długie lata Brazylią junt wojskowych, przemawiała w stolicy kraju – Brasilii, na tle transparentu z napisem "Nowy rząd - nowe idee". Tłum zwolenników przerywał jej wystąpienie gromkimi owacjami. Rozpoczęła od złożenia hołdu swemu poprzednikowi i mentorowi politycznemu Luizowi Inacio Luli da Silvie, który stał tuż obok niej. Da Silva był prezydentem w latach 2003-2010. Zapoczątkował reformy skierowane na ożywienie gospodarki i poprawę sytuacji biedoty. Pani prezydent wyraziła nadzieję, że kampania wyborcza nie podzieliła kraju. - Z głębi serca wierzę, że te wybory nie podzieliły kraju na dwie połowy. Rozumiem, że wywołały one emocje i zmobilizowały idee, często sprzeczne, ale zmierzające do wspólnego celu: lepszego życia dla naszego kraju - powiedziała. Obiecała też, że podczas drugiej kadencji będzie dokładała starań, aby "być lepszym prezydentem".
Tylko kilka punktów
W ostatnich sondażach przedwyborczych skłaniająca się ku lewicy Rousseff, reprezentująca Partię Pracujących (PT), wyprzedzała centroprawicowego Nevesa, kandydata Partii Socjaldemokracji Brazylijskiej (PSDB), zaledwie kilkoma punktami procentowymi. Rousseff i jej zwolennicy ostrzegali podczas kampanii wyborczej, zwłaszcza ubogich, że zwycięstwo Nevesa i PSDB oznaczałoby powrót do wolnej gry sił rynkowych i pogłębiania się nierówności społecznych w Brazylii, które i tak zaliczają się do największych na świecie. Neves odpierał te zarzuty, jednak - jak pokazują wyniki - nie zdołał przekonać do siebie większości wyborców. W początkowym okresie rządów Partii Pracujących szybki wzrost gospodarczy i rozbudowa programów socjalnych umożliwiły ok. 40 milionom Brazylijczykom wyrwanie się z nędzy. Jednak w ostatnich latach gospodarka zwolniła i popularność PT oraz Rousseff znacznie spadła. Sytuację pogorszyła dodatkowo wysoka inflacja, liczne afery korupcyjne i zły stan służb publicznych, zwłaszcza służby zdrowia.
Autor: mn//rzw / Źródło: PAP, Reuters