Demokraci z Komisji Wywiadu Izby Reprezentantów nasilili nawoływania do rezygnacji Devina Nunesa - republikańskiego przewodniczącego tej komisji. Zdaniem demokratów Nunes jest "zbyt blisko" prezydenta Donalda Trumpa.
Demokraci doszli do wniosku, że Nunes jest zbyt stronniczy, aby zapewnić bezstronne dochodzenie Komisji Wywiadu, po ujawnieniu przez media, że w ubiegłym tygodniu potajemnie odwiedził Biały Dom. Media informują, że Nunes, który był związany z kampanią wyborczą Trumpa, podczas wizyty w Białym Domu w specjalnym pomieszczeniu zabezpieczonym przed możliwością podsłuchu elektronicznego został zapoznany przez przedstawicieli administracji z tajnymi materiałami amerykańskiego kontrwywiadu.
Następnego dnia po wizycie w Białym Domu w ubiegłą środę przewodniczący Komisji Wywiadu zwołał konferencję prasową i poinformował, że niewymieniony z nazwiska "informator w środowisku wywiadu" pokazał mu "przynajmniej tuzin raportów" opartych na rozmowach obcokrajowców, którzy byli celami obserwacji, z osobami ze sztabu wyborczego Trumpa. Przedstawiciele sztabu wyborczego Trumpa - zasugerował przewodniczący Komisji Wywiadu Izby Reprezentantów - stali się tym samym ofiarami "przypadkowego gromadzenia informacji". Podczas tej konferencji prasowej Nunes nie ujawnił, że tajne informacje wskazujące na "przypadkowe gromadzenie informacji" otrzymał od przedstawicieli administracji, podczas wizyty w Białym Domu. Trump oświadczył następnego dnia w wywiadzie opublikowanym przez tygodnik "Time", że informacje Nunesa wskazują, iż jego (Trumpa) zarzuty o założeniu przez poprzednią administrację podsłuchu w jego sztabie wyborczym "są do pewnego stopnia uzasadnione". Zdaniem Charlesa Krauthammera, konserwatywnego komentatora sieci Fox News, rewelacje Nunesa mogą prowadzić do podejrzeń, że poprzednia administracja "wykorzystywała legalne dochodzenie prowadzone na podstawie ustawy o śledzeniu obcokrajowców przez wywiad (Foreign Intelligence Surveillance Act, FISA) jako pretekst do nielegalnego śledzenia sztabu wyborczego Trumpa". Donald Trump po raz pierwszy na początku marca zarzucił administracji Baracka Obamy założenie podsłuchu w jego sztabie wyborczym.
O co chodzi?
Termin "przypadkowe gromadzenie informacji" odnosi się do sytuacji, kiedy podczas operacji kontrwywiadu skierowanej przeciw obcokrajowcowi mimowolnie zostaną podsłuchane rozmowy podejrzanego z obywatelem amerykańskim. Prawo amerykańskie zabrania podsłuchiwania obywateli Stanów Zjednoczonych bez pozwolenia specjalnego tajnego sądu (FISA Court). Nunes, pytany we wtorek w Kongresie przez reporterów, czy zamierza zrezygnować z funkcji przewodniczącego komisji bądź przynajmniej wykluczyć się z prowadzonego przez nią dochodzenia w sprawie mieszania się Rosji w amerykańskie wybory, spytał: - Dlaczego miałbym tak zrobić?.
Irytacja Białego Domu
Rzecznik Białego Domu Sean Spicer, pytany we wtorek na konferencji prasowej o potajemną wizytę Nunesa w Białym Domu, po raz kolejny zarzucił mediom hipokryzję, mówiąc: - Kiedy publikujecie nielegalne "przecieki", koncentrujecie się na ich treści, a nie nielegalnym sposobie ich pozyskania. Kiedy macie do czynienia z informacjami pozyskanymi w legalny sposób przez osoby upoważnione do korzystania z tajnych informacji, koncentrujecie się nie na tych informacjach, ale na sposobie ich pozyskania. Odpowiadając na kolejne pytanie związane z prześladującymi administrację zarzutami o powiązania osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla, wyraźnie zirytowany Spicer nie wytrzymał: - Wystarczy, by prezydent użył 'rosyjskiego sosu' do sałaty dzisiaj wieczorem, aby to miało jakieś rosyjskie powiązania.
Autor: mtom / Źródło: PAP