Gerard Depardieu podczas wizyty w Mińsku oznajmił, że "Białoruś przypomina mu maleńką Szwajcarię". - To bardzo przyjemne – wyznał francuski aktor. "Jego wizyta zbiegła się w czasie z rozpoczęciem kampanii przed wyborami prezydenckimi, w których ponownie startuje Alaksandr Łukaszenka" - komentował rosyjski portal newsru.com.
- Są na świecie ludzie, którzy stworzyli negatywny szablon na temat Białorusi. Oczywiście, każde państwo ma swoje problemy. Ale widzę tu fermy, zasiane pola, łąki i lasy. Wszystko to przypomina mi maleńką Szwajcarię. To bardzo przyjemne – oznajmił Depardieu podczas wizyty w gospodarstwie rolnym Oziernickij-Agro nieopodal Mińska.
Stwierdził, że "wszystko to świadczy o tym, że na Białorusi przywiązuje się dużą wagę do rolnictwa".
W odwiedzanym gospodarstwie z uznaniem wypowiedział się o organizacji produkcji pod względem technologicznym. „Powiedział, że coś podobnego widział w niewielu krajach” – cytowała jego wypowiedź białoruska agencja BiełTA.
"Jestem tu szczęśliwy"
Depardieu pochwalił też władze i mieszkańców Białorusi za utrzymywanie "porządku i czystości".
- Widzę, że ludzie są tu szczęśliwi i w tym kraju powinno się przyjemnie żyć. Jestem tu dziś szczęśliwy, lubię białoruską przyrodę, piękne pejzaże i kobiety – przekonywał.
Depardieu przyjechał na Białoruś z producentem swojego przyszłego filmu o roboczym tytule „Normandia-Niemen”. Projekt z okazji 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej jest wspólnym przedsięwzięciem francusko-rosyjsko-białoruskim.
Jak informuje BiełTA aktor, który od dawna zajmuje się branżą restauracyjną i rolną, przybył na Białoruś nie tylko ze względów twórczych.
"Dowiedział się, że rolnictwo jest jednym z priorytetów kraju i sam poprosił, by pokazać mu Białoruś” – podkreśliła agencja.
"Nie zagrzał miejsca w Sarańsku"
Rosyjskie media ironizują, że "66-letni Depardieu ciągle poszukuje swojego miejsca".
"Francuski aktor, który otrzymał rosyjskie obywatelstwo, nie zagrzał miejsca ani w Groznym, ani w Sarańsku (stolica Republiki Mordwińskiej, gdzie Depardieu otrzymał meldunek - red.). Chciał zobaczyć na własne oczy Białoruś, o której dużo słyszał w Rosji. Dziennikarzy pozdrowił po rosyjsku. Nie zapomniał także publicznie pokazać rosyjski paszport, z którym podróżuje po całym świecie" - napisał portal newsru.com.
I dodał: "Aktor przyznał, że na Białoruś sprowadziła go nie tylko działalność rolnicza. Chciał także popatrzeć na ludzi, którzy niemal jednogłośnie popierają swojego przywódcę".
- Powiedzieli mi: wiesz, że prezydent Alaksandr Łukaszenka w ostatnich wyborach zdobył ponad 80 procent poparcia? Wielu w Europie było tym zaskoczonych, a ja postanowiłem przekonać się osobiście. W ogóle uważam, że Białoruś już dawno należało przyjąć do rodziny krajów europejskich - oznajmił w Mińsku Depardieu.
Portal newsru.com podał, że wizyta francuskiego prezydenta zbiegła się w czasie z rozpoczęciem kampanii przed wyborami prezydenckimi, w których ponownie startuje Alaksandr Łukaszenka.
Na czarnej liście
Depardieu opuścił Francję, by nie płacić 75-procentowego podatku.
Prezydent Władimir Putin, który nazywa go swoim przyjacielem, na początku stycznia 2013 roku wydał dekret, nadający aktorowi rosyjskie obywatelstwo.
Ukraina wpisała Depardieu na czarną listę działaczy kultury i sztuki z powodu jego powiązań z władzami rosyjskimi.
Autor: tas//rzw / Źródło: PAP, BiełTa, newsru.com
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 2.0) | Georges Biard