Walki toczące się w Syrii wokół Damaszku odcięły około 300 tysięcy ludzi od pomocy humanitarnej - alarmuje szef grupy roboczej Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw pomocy humanitarnej Jan Egeland. Potrzebne są przerwy w walkach, by zapewnić pomoc potrzebującym - dodał.
- Ci ludzie są całkowicie zdani na nasze dostawy (pomocy). Musimy się liczyć z klęską głodu, jeśli nie dotrzemy do nich w najbliższych tygodniach - podkreślił przedstawiciel ONZ.
Oblężone przez siły rebeliantów miejscowości Duma i Kafr Batna na rolniczych przedmieściach syryjskiej stolicy są zamieszkane łącznie przez ponad 300 tysięcy cywilów. W ostatnim czasie zapasy żywności na tych terenach skurczyły się, a nieformalne szlaki dostaw zostały odcięte. - Nasilenie walk ma katastrofalne skutki dla ludności cywilnej. Do Dumy dostawy pomocy ONZ nie docierają od października, a do Kafr Batna od lipca zeszłego roku - podkreślił Egeland. Walczący z rebeliantami rząd syryjski prezydenta Baszara el-Asada nie zgadza się na wjazd konwojów z pomocą humanitarną, a zbrojne ugrupowania nie gwarantują ich bezpiecznego przejazdu - dodał.
Walki z nową siłą
Piąty dzień z rzędu trwały w czwartek starcia rebeliantów z armią syryjską na obrzeżach śródmieścia Damaszku. ONZ liczy na to, że w piątek uda się jej wysłać konwój humanitarny do Wadi Barada, doliny na przedmieściach Damaszku, gdzie na początku roku rozgorzały walki. Jednak w pozostałych miejscach, gdzie pomoc jest również potrzebna, rozmowy w sprawie jej dopuszczenia utknęły w martwym punkcie. Egeland wyraził zainteresowanie zaproponowanym przez USA utworzeniem tzw. stref stabilności dla uchodźców, zastrzegł jednak, że "bardzo często takie strefy tworzyły tyle samo problemów, co rozwiązywały". Amerykański sekretarz stanu Rex Tillerson zapowiedział w środę, że USA zwiększą presję na tzw. Państwo Islamskie i Al-Kaidę oraz będą pracowały nad ustanowieniem tymczasowych stref stabilności, dzięki rozejmom, by umożliwić uchodźcom powrót do domów. Według niego utworzenie tych stref nastąpi w następnej fazie walki z Państwem Islamskim i Al-Kaidą. Nie sprecyzował, gdzie konkretnie USA planują ich utworzenie.