"Czy NSA ma zdjęcie mojego penisa? Tak". Takiego wywiadu ze Snowdenem jeszcze nie było


Amerykanów nie obchodzi to, że agencje wywiadowcze z Waszyngtonu ich inwigilują, bo dwa lata po rewelacjach Edwarda Snowdena nikt nie mówi o tym prostym, zrozumiałym językiem. Najłatwiej zaś zwrócić uwagę na to, że Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) kolekcjonuje np. nagie zdjęcia obywateli - i to nie tylko USA, ale również innych krajów - stwierdził John Oliver, jeden z najpopularniejszych satyryków politycznych za oceanem. I poleciał do Moskwy, by dowiedzieć się więcej o "zdjęciach penisów" od samego Snowdena.

John Oliver uprawiający satyrę polityczną na poziomie niedostępnym dla większości komentatorów, gospodarz „Last Week Tonight with John Oliver” w telewizji HBO, zwrócił w poniedziałkowym programie uwagę na ważną, zbliżającą się datę wygaśnięcia ustawy zwanej „Patriotic Act”. Ustawa ta raz na kilka lat jest „odnawiana” i może się to stać ponownie, bo kongresmeni będą o niej dyskutowali i nad nią głosowali przed 1 czerwca.

Patriotic Act, czyli inwigilacja po amerykańsku

To dzięki niej od ponad dekady po zamachu na World Trade Center 11 września 2001 r., za oceanem działają programy służące do inwigilowania obywateli. Jeden z paragrafów aktu (215) mówi o kolekcjonowaniu „danych, które można zbierać i wykorzystywać zgodnie z zasadami zapisanymi w ustawie o inwigilacji zagranicznych służb wywiadowczych”. Jak się okazuje, NSA za takie „dane” najwyraźniej uznaje też nagie zdjęcia.

Oliver poleciał więc do Moskwy, gdzie od dwóch lat przebywa Snowden, którego po powrocie do USA czekałby proces za zdradę stanu, by zapytać go o to, „jak zdjęcie mojego penisa pozwala walczyć z terroryzmem”. Oliver uznał bowiem, że to jedyny sposób, by przekonać Amerykanów do zainteresowania się kwestią inwigilacji, jakiej są poddawani.

- Tak naprawdę wszystko to, co ujawniłeś, nikogo nie interesuje, bo jest niezrozumiałe. Tylko takie rzeczy jak zdjęcia penisów są w stanie do nich przemówić - wyjaśnił Snowdenowi Oliver i ten się z nim zgodził, stwierdzając też, że „wcześniej nie pomyślał” o tym, by uprościć język, jakim mówił o danych, które wykradł w czasie swojej pracy w NSA.

Nagie zdjęcia w końcu zainteresują Amerykanów?

Oliver pokazał Snowdenowi sondę uliczną zrobioną w Nowym Jorku, w której ludzie - zapytani o to, kim jest Snowden - nie mieli pojęcia o kim mowa, jednak wszyscy bez wyjątku stwierdzili, że byliby źli wiedząc, że rząd USA kolekcjonuje ich nagie zdjęcia. Równocześnie, nikt w istnienie takie programu nie uwierzył.

- Cóż, dobre wieści są takie, że ten program nie nazywa się „Zdjęcia Penisa”, ale złe są takie, że NSA rzeczywiście zbiera zdjęcia waszych penisów - wyjaśnił Snowden w wywiadzie.

Były informatyk NSA - pytany o kolejne programy inwigilacyjne stosowane przez agencję, m.in. PRISM, MUSCULAR, X-KEYSCORE, MYSTIC - wytłumaczył Oliverowi, jak za ich pomocą da się ściągnąć prywatne, nagie zdjęcia.

Snowden wyjaśnił, że zdjęcia mogą trafić do bazy danych amerykańskiego rządu, bo właściciele serwerów największych i najbardziej popularnych komputerowych gigantów, z usług których korzystają prawie wszyscy na świecie, „przenoszą dane z jednego centrum do drugiego” przez co te krążą po świecie.

Jeżeli więc nagie zdjęcia trafią przez moment na serwery w USA, a potem zostaną „przesunięte” np. do Europy, co zdarza się stale i bez wiedzy konsumentów, to „bardzo prawdopodobne” jest to, że trafią one do archiwum NSA, w którym agencja „trzyma olbrzymie ilości” zdjęć.

Programy inwigilacyjne amerykańskiego rządu działają bowiem tak, że „ściągają” informacje o wszelkiej niepożądanej aktywności w sieci, jeżeli zaistnieje ona w granicach USA, a taką niepożądaną treścią informacji - najwyraźniej powiązaną z terroryzmem - jest nagie zdjęcie - podsumowali Snowden i Oliver.

Autor: adso//gak / Źródło: Foreign Policy, HBO

Raporty: