Czterech policjantów nie żyje, a jeden jest ranny - to tragiczny bilans sobotniej strzelaniny do której doszło w Oakland w stanie Kalifornia. W zdarzeniu zginął również napastnik.
W jednym ze szpitalu w Oakland w niedzielę zmarł jeden z ciężko rannych policjantów postrzelonych w trakcie sobotniej obławy w kalifornijskim mieście Oakland - taką wiadomość przekazał rzecznik tamtejszej policji. Tym samym liczba zabitych funkcjonariuszy wzrosła do czterech.
26-letni Lovelle Mixon był poszukiwany listem gończym za napad z bronią w ręku. Gdy został zatrzymany do kontroli drogowej wczesnym rankiem czasu lokalnego, otworzył ogień do dwóch policjantów. Jeden z nich zmarł później w szpitalu.
Wtedy rozpoczęła się policyjna akcja ujęcia zbiega. Trwała kilkadziesiąt minut. Funkcjonariusze zablokowali okoliczne drogi, a w poszukiwania włączono policyjny śmigłowiec.
Strzelał z karabinu
Kilkadziesiąt minut później do mieszkania napastnika weszła jednostka specjalna policji. Mixon tym razem był przygotowany na przybycie funkcjonariuszy i otworzył do nich ogień z karabinu maszynowego, zabijając dwóch policjantów i ciężko raniąc jednego.
W strzelaninie śmierć poniósł także Mixon, jak się okazało poszukiwany przez policję za naruszenie warunków zwolnienia za kaucją w procesie, w którym miał odpowiadać za napad z bronią w ręku.
Źródło: reuters, pap