Silvio Berlusconi został w piątek skazany przez sąd w Mediolanie na cztery lata więzienia za oszustwa podatkowe przy zakupie praw do emisji w telewizji Mediaset. Nie jest jednak przesądzone, czy w ogóle znajdzie się za kratami. Były premier może się odwoływać.
Sąd, poza karą więzienia, zabronił też Berlusconiemu zajmować stanowiska publiczne przez trzy lata.
Wyrok jest wyższy niż ten, jakiego domagał się prokurator, który wnioskował o trzy lata i osiem miesięcy pozbawienia wolności dla byłego trzykrotnego premiera Włoch. Oczyszczony z zarzutu oszustwa został natomiast prezes telewizji Mediaset, Fedele Confalonieri.
W pierwszym komentarzu formalny sekretarz generalny partii Berlusconiego, Lud Wolności, Angelino Alfano nazwał piątkowy wyrok "sądowym znęcaniem się".
"Przedsiębiorczy" premier
Sprawa, w której zapadł wyrok, dotyczy początku lat 90. i zakupu przez należący do Berlusconiego telewizyjny koncern Mediaset praw do emisji seriali oraz filmów. Transakcje te odbywały się przy udziale amerykańskiego pośrednika.
Według aktu oskarżenia podczas załatwiania tych transakcji, przeprowadzanych w rajach podatkowych, doszło do oszustw. Berlusconi wraz z wspólnikami miał przy pomocy szeregu kontrolowanych przez siebie zagranicznych spółek zawyżać ceny praw i inkasować różnicę pomiędzy tym co płacił Mediaset, a tym ile pierwotnie za prawa zapłaciła podstawiona spółka.
Fałszowali również zeznania finansowe, aby unikać płacenia podatków. Na swoich machinacjach mieli zarobić łącznie około 250 milionów euro.
Długi proces
Proces w tej sprawie rozpoczął się w Mediolanie w 2006 roku, ale Berlusconi skutecznie opóźniał postępowanie korzystając z immunitetu, który ostatecznie został mu uchylony przez włoski Trybunał Konstytucyjny. Później dalej grał na zwłokę nie stawiając się na przesłuchania tłumacząc się obowiązkami państwowymi.
Dzięki opóźnianiu sprawy, większość zarzutów przedawniła się. Te, za które Berlusconi został skazany w piątek, przedawniają się - jak podaje Sky News - w 2013 roku. Biorąc więc pod uwagę to, że były premier może się odwoływać, jest mało prawdopodobne, aby ostatecznie znalazł się w więzieniu. Jak zaznaczają włoscy komentatorzy, sądy w ich kraju nie należą do rychłych i zanim zapadnie prawomocny wyrok, sprawa przedawni się.
Były premier odrzuca oskarżenia i twierdzi, że są motywowane politycznie.
Koniec epoki
Wyrok sądu nadszedł dwa dni po tym, jak Berlusconi oznajmił, że nie będzie ponownie ubiegał się o stanowisko premiera podczas majowych wyborów parlamentarnych. Zapowiedział prawybory w swym centroprawicowym ugrupowaniu Lud Wolności. - Do grudnia będziemy wiedzieć, kto będzie moim następcą - stwierdził Berlusconi.
76-letni lider włoskiej centroprawicy podkreślił w wydanej nocie: "Z miłości do Włoch można zrobić rzeczy szalone i mądre". - 18 lat temu zająłem się polityką, to szaleństwo niepozbawione mądrości. Teraz wolę zrobić krok w tył z powodu tej samej miłości - dodał Berlusconi. Od 1994 roku Silvio Berlusconi trzy razy kierował rządem. Został zmuszony do dymisji w rezultacie kryzysu rządowego dopiero 13 listopada 2011 roku.
Berlusconi ma za sobą około 30 postępowań sądowych w różnych sprawach. Na ogół były one umarzane z powodu przedawnienia. Jeszcze jeden proces, również w Mediolanie, toczy się obecnie. Berlusconi oskarżony jest o korzystanie z usług nieletnich prostytutek i nadużycie władzy.
Autor: mk//gak / Źródło: PAP, Sky News
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | European People's Party CC BY 2.0