Dokładnie wiek temu na polu bitwy po raz pierwszy rozległ się ryk silnika i skrzypienie gąsienic. 15 września 1916 roku w pobliżu francuskich wiosek Flers i Courcelette do walki ruszyły czołgi. Ich debiut nie był specjalnie udany, ale uznano je za perspektywiczne. Choć kilka razy ogłaszano ich śmierć, to sto lat później są jednym z filarów wojsk lądowych.
Podczas wrześniowej bitwy w 1916 roku, rozgrywającej się w ramach większej ofensywy znanej obecnie jako bitwa nad Sommą, Brytyjczycy rzucili do walki 32 czołgi Mark I. Wiedzieli, że są niedopracowane i awaryjne, ale ciężkie straty poniesione w pierwszych tygodniach walk skłoniły ich do użycia dotychczas tajnej superbroni. Z 32 czołgów, które ruszyły w kierunku niemieckich okopów, do celu dotarło zaledwie dziewięć. Reszta zepsuła się albo utknęła na zrytej lejami po pociskach ziemi niczyjej. Jednak nawet te dziewięć maszyn wystarczyło do kompletnego zaskoczenia Niemców i zmiażdżenia ich obrony. Brytyjczycy opanowali ich pozycje, ale nie mieli dość sił, aby wykorzystać sukces i ruszyć dalej.
Wkład floty w wojnę okopową
Debiut czołgów nie był więc spektakularnym sukcesem, wbrew oczekiwaniom jego twórców. Prace nad "lądowym pancernikiem" prowadzono już od początku 1915 roku, kiedy front zachodni utknął w okopach i wszelkie próby jego przesunięcia kończyły się hekatombą wśród żołnierzy. Intensywnie poszukiwano sposobu, aby przekroczyć ostrzeliwaną przez artylerię i karabiny maszynowe ziemię niczyją.
Paradoksalnie brytyjska armia nie była specjalnie zainteresowana ideą mechanicznego pojazdu i prace nad nim początkowo prowadziła flota, jako ta doświadczona w dużych metalowych obiektach poruszanych silnikami. Stąd początkowo czołgi nazywano "lądowymi pancernikami". Pierwsza wersja nowej broni, nazwana Mark I, była gotowa już w połowie 1916 roku. Jej konstrukcję oparto o rozwiązania z pierwszych ciężkich ciągników rolniczych i artyleryjskich. Anglojęzyczna nazwa "tank" została nadana w sposób nieformalny. Robotnicy produkujący nową broń, nie wiedząc nad czym pracują ze względu na objęcie całego projektu ścisłą tajemnicą, nazwali je "zbiornikami", bo przypominały im duże zbiorniki na wodę. Po angielsku "zbiornik" to "tank". Nazwa przylgnęła.
Trudne początki i trwały sukces
Twórcy pierwszego czołgu mieli nadzieję, że przed jego pierwszym użyciem bojowym będą mieli jeszcze czas je dopracować i wyprodukować w większej ilości. Liczono na zaskoczenie Niemców i znaczny sukces. Sytuacja na froncie wymogła jednak szybsze działanie i skończyło się lekkim zawodem nad Sommą. Ogólnie koncepcję maszyny uznano jednak za jak najbardziej słuszną. Okazała się zdolna przekroczyć ziemię niczyją i przełamać obronę. Kontynuowano więc rozwój czołgów. Pod wpływem brytyjskich doświadczeń swoje prace zintensyfikowali Francuzi, którzy wcześniej byli mało entuzjastyczni. Już w 1917 roku mieli gotowy lekki czołg Renault FT, który okazał się najlepszą konstrukcją pierwszej okresu I wojny światowej. Francuska maszyna ustanowiła wzór ogólnego układu czołgu, który utrzymuje się do dzisiaj - kadłub z obrotową wieżą i silnikiem z tyłu. Zdarzają się od niej pewne odstępstwa, ale incydentalne. Do dzisiaj czołgi pozostają jednym z filarów sił lądowych, jako połączenie znacznej siły ognia, odporności i mobilności. Na przestrzeni wieku już kilka razy ogłaszano ich śmierć, czy to z powodu pojawienia się przeciwpancernych pocisków kierowanych czy zaangażowania się Zachodu w wojny asymetryczne. Czołgi mają się jednak dobrze, a nawet bardzo dobrze. Rozpoczyna się właśnie nowy wyścig zbrojeń w broni pancernej na maszyny nowej generacji.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Imperial War Museum