Co najmniej 15 osób zginęło, a około 25 zostało rannych w strzelaninie, do której doszło w czwartek na uniwersytecie w Pradze. Napastnik także nie żyje. W mediach społecznościowych pojawiły się wstrząsające nagrania, na których widać, jak ludzie ukrywają się przed napastnikiem na gzymsie jednego z budynków. Jak przekazał reporter TVN24 Jan Piotrowski, przy strzelcu znaleziono nie tylko kilka sztuk broni i mnóstwo amunicji, ale także materiały wybuchowe.
Co najmniej 15 osób zginęło w wyniku strzelaniny, do której doszło na terenie Uniwersytetu Karola w centrum Pragi - poinformował szef czeskiej policji Martin Vondraszek. Przekazał, że napastnik wcześniej w rodzinnej miejscowości najprawdopodobniej zastrzelił ojca.
W mediach społecznościowych opublikowano dramatyczne nagrania po strzelaninie. Na jednym z filmów widać było ludzi przeskakujących między budynkami w celu znalezienia bezpiecznego miejsca.
Na nagraniu wideo spoza uniwersytetu widać było ludzi zgromadzonych na gzymsie, ukrywających się przed napastnikiem. Z innego nagrania wynikało, że na dachu słychać było strzały, a ludzie ukrywali się.
Incydent, który miał miejsce na Uniwersytecie Karola, nie jest traktowany jako atak terrorystyczny. Czeskie władze zarządziły na 23 grudnia żałobę narodową. Flagi na budynkach rządowych mają zostać opuszczone do połowy masztu, a w południe ofiary mają zostać uczczone minutą ciszy. W świątyniach mają bić dzwony.
Przy strzelcu znaleziono kilka sztuk broni
Reporter TVN24 Jan Piotrowski po godzinie 7 przekazał, że na miejscu nadal są policjanci i trwa przeszukanie budynku, w którym doszło do strzelaniny.
- Około godziny 15, policja już była w okolicy. Dostała sygnał, że Dawid K., były student wydziału historii, a obecny student wydziału sztuki Uniwersytetu Karola w Pradze, jedzie do Pragi na wykład, że około godziny 14 chce odebrać sobie życie, że jest uzbrojony, że może być niebezpieczny. Wtedy policja skierowała swoje siły na wydział sztuki, ale okazało się, że ogień otworzył tutaj, na Wydziale Filozofii - relacjonował po godz. 7 reporter TVN24 Jan Piotrowski.
- Przy strzelcu znaleziono nie tylko kilka sztuk broni i mnóstwo amunicji, ale także materiały wybuchowe. W związku z tym było podejrzenie, że może być umieszczona bomba i budynek należy przeszukać - mówił reporter. Dodał, że 24-latek miał pozwolenie na broń.
Źródło: PAP