Amerykanie odpowiedzieli Rosjanom. Strategiczne B-52 przeleciały trasą "niedźwiedzi" Putina

Bombowce B-52 startują do misji
Bombowce B-52 startują do misji
USAF
B-52 wykonały lot w kierunku EuropyUSAF

Dwa amerykańskie bombowce strategiczne B-52 wykonały długi lot nad rejonami, które w ostatnim czasie często nawiedzają ich rosyjskie odpowiedniki, bombowce Tu-95. Według Amerykanów było to „ćwiczenie współpracy z sojusznikami”, oraz „pokaz możliwości" Dowództwa Strategicznego USA. Każdy B-52 może przenosić do kilkunastu rakiet dalekiego zasięgu z głowicą jądrową.

Loty dwóch B-52 miały miejsce drugiego kwietnia, ale poinformowano o nich dopiero teraz. Nazwano je ćwiczeniem Polar Growl, czyli „Arktyczne Warknięcie”. Maszyny wystartowały z bazy Minot w Północnej Dakocie i wyruszyły w kierunku Europy po dwóch równoległych trasach. Jeden samolot skończył nad Arktyką, a drugi nad Morzem Północnym.

Załoga jednego z dwóch B-52 wysiada po skończeniu kilkunastogodzinnej misjiUSAF

"Wiarygodny i elastyczny potencjał"

Jak opisują Amerykanie, podczas lotu załogi złożone z zawodowych pilotów i rezerwistów, trenowały precyzyjną nawigację i zgrywanie swoich działań w czasie. Był to też trening dla centrów dowodzenia w USA. Dodatkowo B-52 lecący w kierunku Morza Północnego przećwiczył przy okazji współpracę z myśliwcami brytyjskimi, holenderskimi i kanadyjskimi. Ten podróżujący nad Arktyką spotkał się tylko z Kanadyjczykami. - Taki trening zapewnia, że jesteśmy gotowi zareagować na każdy nieoczekiwany rozkaz, w każdym punkcie globu - stwierdził major Nathan Barnhart, instruktor i nawigator z 343. Dywizjonu Bombowego. - Te loty zademonstrowały wiarygodny i elastyczny potencjał naszych bombowców strategicznych i były kulminacją miesięcy przygotowań - oznajmił natomiast admirał Cecil Haney, szef Dowództwa Strategicznego USA, odpowiadającego za siły jądrowe. - To był jeden ze sposobów pokazania naszej zdolności do kooperacji i przestrzegania krajowych oraz międzynarodowych zasad poruszania się w przestrzeni powietrznej przy uwzględnieniu bezpieczeństwa ruchu lotniczego - dodał Amerykanin.

Rosyjski odpowiednik B-52, czyli Tu-95

Tu-95 odpalający rakietę dalekiego zasięgu
Tu-95 odpalający rakietę dalekiego zasięguMON Rosji/Youtube

Propagandowe prztyczki przy użyciu matuzalemów

Całe ćwiczenia były wyraźnie skierowane pod adresem Rosjan. Oba B-52 wykonały lot po trasach, które na wypadek wojny mogłyby posłużyć do dotarcia w punkt odpalenia rakiet dalekiego zasięgu AGM-86, zdolnych pokonać ponad 2,5 tysiąca kilometrów i precyzyjnie uderzyć w cel przy pomocy głowicy termojądrowej W80. Rosjanie trenują to samo, tylko że lecą w drugą stronę w swoich bombowcach Tu-95 oraz rzadziej Tu-160, które przenoszą rakiety dalekiego zasięgu z rodziny Ch-55. Przy czym ostatnio robią to znacznie częściej niż Amerykanie. Wypowiedź admirała Haneya o „zdolności do przestrzegania zasad” i dbaniu o „bezpieczeństwa ruchu lotniczego” jest oczywistym prztyczkiem dla Rosjan, których kraje Europy oskarżają o ignorowanie dobrych zwyczajów i stwarzanie zagrożenia dla lotnictwa cywilnego podczas lotów ich bombowców strategicznych. Rosja ma nie informować zawczasu o ich planowanej trasie lotu, a już w powietrzu załogi mają nie reagować na próby nawiązania łączności przez kontrolerów przestrzeni powietrznej i wlatują w rejony dużego ruchu samolotów pasażerskich. Co ciekawe, amerykańskie B-52 Stratofortress („Stratosferyczna forteca”) i rosyjskie Tu-95 (BEAR, czyli według NATO „niedźwiedź”) są swoimi odpowiednikami. Projektowano je niemal równolegle w latach 50. do tych samych zadań, czyli klasycznych nalotów przy użyciu bomb jądrowych. Wobec rozwoju broni rakietowej i systemów obrony przeciwlotniczej, oba samoloty szybko stały się mało przydatne do swojego pierwotnego zadania. Teraz Amerykanie nazywają swoje B-52 „ciężarówkami dla bomb”, ich zadaniem, jak również zadaniem Tu-95, jest dowieźć w odpowiednie miejsce ładunek rakiet dalekiego zasięgu, odpalić je i wrócić do bazy. Obie maszyny są praktycznie bezbronne w starciu z nowoczesnymi myśliwcami, więc muszą się trzymać jak najdalej od nich. Wszystkie B-52 są prawdziwymi latającymi matuzalemami i co do jednego mają ponad 50 lat. Przeszły szereg modernizacji i remontów, ale co do zasady to te same samoloty, które opuszczały fabrykę Boeinga w latach 50. i 60. Rosyjskie Tu-95 są znacznie młodsze. Praktycznie wszystkie zbudowano w latach 80. i 90., kiedy wznowiono ich produkcję po wielu latach przerwy. Nowe życie tej wiekowej konstrukcji dały rakiety Ch-55, dla których było potrzeba taniej i niezawodnej „ciężarówki”.

Więcej o "niedźwiedziach Putina", czyli bombowcach strategicznych Tu-95

Autor: mk//gak / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USAF