Członek Narodowej Rady Libijskiej (NRL) Mohamed Szamam odrzucił ewentualność przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa w sprawie śmierci Muammara Kaddafiego. Szamam zarzuca Zachodowi hipokryzję i broni powstańców, w których ręce tuż przed śmiercią wpadł dyktator.
Według oficjalnej wersji Kaddafi zginął w czwartek podczas strzelaniny w Syrcie. Istnieją jednak nagrania wideo pokazujące, że został pojmany, a następnie był bity przez powstańców.
To pełny hipokryzji Zachód go popierał. Czy Blair nie był w jego namiocie? Czy Berlusconi nie podawał mu ręki? A teraz chcą rozmawiać o młodych ludziach, którzy byli wściekli na tego zabójcę, przestępcę i dyktatora. Mohamed Szamam, NRL
Obrońcy praw człowieka twierdzą, że dokonano na nim "egzekucji", i apelują o wszczęcie dochodzenia w tej sprawie przez ONZ. Za wszczęciem śledztw opowiedziała się także w niedzielę sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
"Hipokryzja Zachodu"
- Nie ulegniemy międzynarodowej prowokacji w tej sprawie - oświadczył Szamam.
- To pełny hipokryzji Zachód go popierał. Czy Blair nie był w jego namiocie? Czy Berlusconi nie podawał mu ręki? A teraz chcą rozmawiać o młodych ludziach, którzy byli wściekli na tego zabójcę, przestępcę i dyktatora - powiedział Szamam.
Szamam stanął w obronie powstańców podkreślając, że "ci młodzi walczyli na pustyni, a on nazywał ich szczurami". - Zobaczyli go przed sobą i co mieli zrobić? Pocałować w czoło? Oczywiście zareagowali ze złością - dodał.
Zaznaczył, że przez 42 lata żadne państwo "ani nawet jedna komisja" nie udały się do Libii, by zbadać zbrodnie, do jakich tam doszło, np. wydarzenia w więzieniu Abu Salim w 1996 roku, gdzie w ciągu jednego dnia zabito 1200 osób.
Źródło: PAP