Ciotka przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una potajemnie uciekła do Stanów Zjednoczonych wraz z mężem w 1998 roku - donosi "JoongAng Daily". Dotychczas sądzono, że para, która miała opiekować się studiującym w Szwajcarii Kimem, wróciła do Pjongjangu na wezwanie ówczesnych władz.
Historia Ko Jong Suk zaczyna się 17 lat temu. Ciotka wraz z mężem zostali wysłani w 1996 roku do Berna w Szwajcarii, aby opiekowali się studiującym tam Kim Dzong Unem. Jednak w maju 1998 roku para zniknęła bez śladu. Dotąd sądzono, że wrócili do Pjongjangu.
Jednak, jak podaje południowokoreańska gazeta "JoongAng Daily", małżeństwo udało się do ambasady Stanów Zjednoczonych w Genewie i poprosiło o azyl. Gazeta powołuje się przy tym na wysokiego rangą urzędnika Narodowej Służby Wywiadowczej Korei Południowej (NIS) oraz dyplomatę, który pracował w placówce w Bernie w czasie studiów Kima.
Przesłuchanie, zmiana twarzy i wolność
Według dziennikarzy, Amerykanie przyznali parze azyl i przewieźli do amerykańskiej bazy wojskowej we Frankfurcie w Niemczech. Tam zostali przesłuchani m.in. na temat kręgu władzy północnokoreańskiej elity oraz rodziny Kima. Przeszli także operację plastyczną, aby ukryć ich tożsamość. Stamtąd udali się do Stanów, gdzie zostali objęci programem ochrony świadków Departamentu Sprawiedliwości. O ucieczce i przyjęciu zbiegów amerykańskie władze nie informowały wtedy Seulu. Dzięki informacjom południowokoreańskiego wywiadu wiadomo, że gdy matka Kim Dzong Una dowiedziała się o ucieczce siostry "była wściekła". - Groziła, że ją namierzy i odpłaci za zdradę - powiedział gazecie pracownik wywiadu.
Ko Jong-suk jest najmłodszą siostrą matki północnokoreańskiego dyktatora. Matka zmarła na raka piersi w 2004 roku, w wieku 51 lat.
Autor: rf\mtom / Źródło: koreajoongangdaily.joins.com