Zaginiony irański fizyk jądrowy schronił się w ambasadzie Pakistanu w Waszyngtonie - twierdzi teherańskie radio. Iran twierdzi, że do USA został przewieziony po porwaniu przez CIA. Amerykanie natomiast utrzymują, ze znalazł się w ich kraju zupełnie dobrowolnie.
- Kilka godzin temu Szahram Amiri zbiegł do sekcji interesów irańskich w ambasadzie Pakistanu w Waszyngtonie i wyraził chęć natychmiastowego powrotu do Iranu - poinformowało we wtorek Irańskie radio.
Tajemnicze zniknięcie
Amiri zaginął w czerwcu 2009 r. podczas pielgrzymki do Mekki. Teheran utrzymuje, że został porwany przez USA przy współpracy saudyjskich służb wywiadowczych. Oskarżeni zaprzeczają, jakoby coś takiego miało miejsce.
Pod koniec marca amerykańska telewizja ABC podała, że Amiri zbiegł na zachód i współpracuje z CIA. 7 czerwca irańska telewizja państwowa wyemitowała natomiast nagranie wideo, na którym mężczyzna przedstawiający się jako Amiri twierdzi, że został porwany przez amerykańskie tajne służby i jest przetrzymywany pod Tuscon w stanie Arizona.
Nieustające spory
Stany Zjednoczone podejrzewają, że Iran pod pretekstem rozwoju energetyki jądrowej dąży do budowy broni atomowej. Teheran temu zaprzecza i podkreśla, że jego program nuklearny ma charakter cywilny.
Iran i USA zerwały stosunki dyplomatyczne wkrótce po islamskiej rewolucji z 1979 r. Ambasada Pakistanu reprezentuje interesy Iranu w USA.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters