Chińskie oprogramowanie może zakłócić amerykańskie operacje wojskowe? USA mają tropić "tykającą bombę"

Źródło:
New York Times, CNN
Waszyngton tropi złośliwe chińskie oprogramowanie. Relacja Marcina Wrony
Waszyngton tropi złośliwe chińskie oprogramowanie. Relacja Marcina WronyTVN24
wideo 2/6
Waszyngton tropi złośliwe chińskie oprogramowanie. Relacja Marcina WronyTVN24

Waszyngton tropi złośliwe chińskie oprogramowanie, które może zakłócić lub spowolnić amerykańskie działania wojskowe - podał "New York Times", powołując się na urzędników i przedstawicieli służb. Oficjele twierdzą, że jest ono ukryte w sieciach wojskowych związanych z energetyką czy zaopatrzeniem. Pojawiły się obawy, że Pekin mógłby mieć wpływ między innymi na szybkość reakcji USA w przypadku chińskiego ataku na Tajwan.

Według amerykańskich urzędników ds. bezpieczeństwa narodowego, wojskowych i wywiadu, USA polują na złośliwe chińskie oprogramowanie. Jak informuje "New York Times", ma ono być ukryte w różnych systemach wojskowych, między innymi "systemach kontrolujących sieci energetyczne, systemy łączności i zaopatrzenia w wodę, które zasilają bazy wojskowe".

Według dziennika odkrycie istnienia złośliwego kodu wzmogło obawy, iż hakerzy - prawdopodobnie pracujący dla Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej - mogą "zakłócić operacje wojskowe USA w przypadku konfliktu", w tym ewentualnego ataku Pekinu na Tajwan.

Czytaj też: "WSJ": chińscy hakerzy włamali się do poczty ambasadora USA

"Tykająca bomba"

Jeden z członków Kongresu powiedział "NYT", że oprogramowanie jest "tykającą bombą zegarową", która może pozwolić Chinom odciąć zasilanie, wodę i komunikację z amerykańskimi bazami wojskowymi w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, spowalniając operacje związane z rozmieszczaniem lub zaopatrzeniem. 

A - jak twierdzą rozmówcy gazety - ponieważ bazy często korzystają z tej samej infrastruktury zaopatrzeniowej, co cywilne domy i firmy, zagrożenie może dotyczyć również wielu innych Amerykanów.

Według nich, wysiłki rządu w celu wytropienia kodu trwają już od jakiegoś czasu. Dotychczasowe ustalenia - twierdzą - pokazują, że chiński ślad jest bardziej rozpowszechniony, niż początkowo sądzono. Urzędnicy przyznają jednak, że nie znają pełnego zakresu obecności złośliwego kodu w sieciach. Jak wskazuje "NYT", częściowo dlatego, że jest on tak dobrze ukryty.

Wrażliwe plany w sieciach niejawnych

Urzędnicy twierdzą, że oprogramowanie wydaje się być skierowane do zwykłych przedsiębiorstw użyteczności publicznej, które służą zarówno ludności cywilnej, jak i pobliskim bazom wojskowym.

"New York Times" zauważa, że najbardziej wrażliwe planowanie odbywa się w sieciach niejawnych, wojsko zwyczajowo wykorzystuje jawne, ale bezpieczne sieci do podstawowej komunikacji, spraw personalnych czy dotyczących logistyki lub zaopatrzenia. Chiński kod nie został znaleziony w tajnych systemach. Urzędnicy odmówili jednak wskazania jawnych sieci wojskowych, w których go wykryto.

Dziennik podkreśla też, że amerykańskie obiekty jądrowe mają niezależne systemy komunikacyjne, systemy elektryczne i wodne.

Oficjele przekazali dziennikowi, że jeśli złośliwe oprogramowanie zostanie aktywowane, nie jest jasne, jak skutecznie spowolniłoby amerykańskie działania.

USA zapewniają o pracy na rzecz bezpieczeństwa, Chiny zaprzeczają hakowaniu

Po pytaniach ze strony dziennikarzy Biały Dom wydał w piątek wieczorem oświadczenie, w którym nie znalazły się jednak nawiązania do Chin ani baz wojskowych.

"Administracja Bidena niestrudzenie pracuje nad obroną Stanów Zjednoczonych przed wszelkimi zakłóceniami w naszej infrastrukturze krytycznej, w tym koordynując międzyagencyjne wysiłki na rzecz ochrony między innymi systemów wodnych, rurociągów, kolei i systemów lotniczych" - przekazał Adam Hodge, pełniący obowiązki rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Czytaj też: "Ukradzione tajemnice handlowe i poufne informacje biznesowe". Biden nie wyklucza sankcji

"Prezydent po raz pierwszy nakazał również rygorystyczne praktyki bezpieczeństwa cybernetycznego" - dodał.

Ambasada Chin w Waszyngtonie wydała zaś w sobotę oświadczenie, w którym zaprzeczyła, że Pekin zajmuje się hakowaniem. "Zawsze zgodnie z prawem stanowczo sprzeciwialiśmy się i zwalczaliśmy wszelkie formy cyberataków" - przekazał Haoming Ouyang, rzecznik placówki.

Poinformował też, że "chińskie agencje rządowe każdego dnia spotykają się z licznymi cyberatakami, z których większość pochodzi ze źródeł w USA". "Mamy nadzieję, że odpowiednie strony przestaną obrzucać Chiny bezpodstawnymi oskarżeniami" - dodał.

Chińscy hakerzy włamali się na konta mailowe w agencjach federalnych

Pierwsze doniesienia na temat złośliwego oprogramowania zaczęły pojawiać się pod koniec maja. Microsoft poinformował wtedy, że wykrył tajemniczy kod komputerowy w systemach telekomunikacyjnych w kilku miejscach. Natomiast na początku lipca Microsoft i Biały Dom potwierdziły, że chińscy hakerzy włamali się na konta mailowe w 20 organizacjach, w tym w niektórych agencjach federalnych.

Czytaj też: "Hakerzy albo należą do pekińskiej służby wywiadowczej, albo dla niej pracowali"

Wśród nich były Departament Stanu i Departament Handlu, które nałożyły sankcje na chińskie firmy telekomunikacyjne. Amerykańscy urzędnicy i analitycy Microsoftu - jak przekazał CNN jeden z oficjeli - początkowo mieli problem ze zidentyfikowaniem sposobu, w jaki hakerzy dostali się do kont mailowych, co świadczyło o tym, że mają do czynienia z wyrafinowanym zespołem hakerów.

Chiny są uznawane przez Stany Zjednoczone za najbardziej zaawansowanego przeciwnika w cyberprzestrzeni. Na tym gruncie w ostatnich latach wielokrotnie dochodziło między dwiema stronami do napięć. FBI twierdzi, że Pekin ma większy program hakerski niż wszystkie inne rządy razem wzięte.

Autorka/Autor:akr/tam

Źródło: New York Times, CNN

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock