Olimpiada w Pekinie zbliża się wielkimi krokami. Tymczasem do wielkich sukcesów chińscy sportowcy przygotowywani są już od szóstego roku życia. "Produktami" rozbudowanego systemu szkoleniowego mają być liczne złote medale na tegorocznych igrzyskach.
Sportowa piramida
Chiński system sportowy to struktura piramidalna, którą tworzy 23 tys. sportowców. Podstawę piramidy tworzą szkoły takie jak Shichahai w Pekinie, gdzie już 6-letnie dzieci zaczynają trenować i marzą, by w przyszłości zostać mistrzami olimpijskimi.
Ale sportowe sukcesy i sława nie przychodzą tak łatwo. Dyrektorka pekińskiej szkoły, Shi Fenghua, zdradza, że kwestią kluczową, by rozwinąć talent jest zapewnienie dziecku szerokiej różnorodności treningów. - Wykreowanie gwiazdy olimpijskiej zajmuje ponad 10 lat ciężkiej pracy, dlatego już w szkołach podstawowych próbujemy zapewnić pełny trening naszym uczniom - wyjaśnia Shi Fenghua.
Szkoła sportowa Shichahai ma 49-letnią tradycję. Stosowany tam system szkoleniowy to tylko jeden z 200 modeli, jakie obowiązują w innych chińskich szkołach sportowych. Shichahai kształci 600 uczniów w ośmiu kategoriach sportowych. Jednocześnie zapewnia im podstawową edukację ogólną.
Połowa uczniów pokrywa koszty szkoły samodzielnie. Natomiast pozostali (najlepsi) stanowią "profesjonalną rezerwę" i szkoła pokrywa koszty ich treningu oraz zakwaterowania (ok. 4 tys. dolarów).
Droga do reprezentacji narodowej
Po szkole "podstawowej" najzdolniejszych uczniów czekają kolejne stopnie piramidy. Najlepsi spośród uczniów szkół sportowych dołączą do szkół reprezentujących poszczególne prowincje. Z kolei najlepsi spośród nich zasilą drużyny narodowe oraz reprezentację Chin na arenie międzynarodowej.
Chiński system sportowy krytykowany jest za stosowanie zbyt rygorystycznych metod, które są wzorowane na radzieckich szkołach sportowych. Ale metody te pomogły Chińczykom zdobyć tysiące medali na wielu olimpiadach i mistrzostwach świata od 1949 r. Od tego czasu system szkoleniowy wciąż pozostaje tajemnicą narodowego sukcesu chińskich sportowców.
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters