- Zdałam sobie sprawę, że jeśli dłużej tam będę, jeśli jeszcze dłużej będę w tej ciemności, wtedy po prostu umrę. A ja chciałam żyć. Chciałam wiele w życiu zrobić - mówi Natascha Kampusch w wywiadzie udzielonym niemieckiej telewizji ARD. Więziona przez 8 lat przez psychopatę dziewczyna wydała właśnie swoją autobiografię.
Austriaczka Natascha Kampush została porwana przez 44-letniego Wolfganga Priklopila, kiedy szła do szkoły. Miała wtedy 8 lat.
To był pierwszy tydzień w nowej szkole. Dlatego poprosiła mamę, żeby mogła pójść na lekcje sama. Jak opowiada, jej mama była przeciwna, ale w końcu się zgodziła. - Chciałam się czuć dorosła i samodzielna - wspomina Natascha.
Zwiniętą w koc dziewczynkę mężczyzna wrzucił do furgonetki, a potem uwięził w pomieszczeniu bez okien, o powierzchni 5 metrów kwadratowych. - To miejsce nie różniło się niczym od grobu. Byłam jak tygrys w klatce - pisze w swojej autobiografii "3096 dni". Tyle spędziła w więzieniu porywacza. Udało jej się uciec dopiero 23 sierpnia 2006 roku.
"Muszę poradzić sobie z tą historią"
Co dało jej impuls do napisania książki? - Chciałam tak jakby pozbyć się całej tej historii, wyrzucić ją z siebie. Ona mi bardzo ciążyła (...) Z historią każdy może zrobić co chce, przeczytać albo nie, wysnuć z niej jakieś dla siebie wnioski lub nie. Ja w każdym razie nie mam już w tej sprawie nic więcej do powiedzenia, muszę z nią sobie raz na zawsze poradzić - mówi dziennikarzowi ARD Natascha.
Zdradza, że wiele razy próbowała uciekać. Chciała też popełnić samobójstwo. Nie udało jej się.
"Czasem traciłam siłę do samoobrony"
Jej oprawca zaostrzył wobec niej tortury, kiedy dziewczyna zaczęła wchodzić w wiek dojrzewania. - Po pierwsze on nienawidził kobiet. A ja w sposób oczywisty wraz z wiekiem coraz bardziej stawałam się wtedy kobietą. Po drugie, on bał się, że mogę próbować uciec i próbował jakoś mnie złamać, pozbawić chęci i woli do samodzielnego działania - wyznaje. - Czasami było już tak, że traciłam siłę do samoobrony, traciłam poczucie samej siebie - dodaje.
Dziewczyna opowiada też o dziwacznych upodobaniach porywacza - jak nie pozwolił jej płakać, kazał obcinać włosy, obsesyjne pilnował porządku. - Jeżeli zauważył choć jeden odcisk palca na szkle lub klamce, wkładał mi głowę do umywalki pełnej wody - mówi.
Wspomina też, że mężczyzna kazał jej mówić do siebie "mój panie" albo "maestro". - Miałam koszmarne myśli - zdradza. - Czasami wyobrażałam sobie, że gdybym miała topór, odrąbałabym mu głowę. Sami widzicie, jakie umysł przeżywa męczarnie, gdy desperacko poszukuje wyjścia - mówi.
"Chciałam żyć, chciałam wiele w życiu zrobić"
W końcu, po ośmiu latach, udało jej się uciec. On sam popełnił samobójstwo.
- Myślę, że zdałam sobie wtedy sprawę, że jeśli dłużej tam będę, jeśli jeszcze dłużej będę w tej ciemności, wtedy po prostu umrę. A ja chciałam żyć. Chciałam wiele w życiu zrobić. Ta wola była przemożna. Zawsze miałam taki plan, żeby w wieku 18 lat wyprowadzić się z domu rodziców i zacząć życie na własną rękę. Więc kiedy skończyłam 18 lat zdałam sobie sprawę, że mam przed sobą inne życie - mówi poruszona Natascha.
Dzisiaj mieszka w Wiedniu. Skończyła szkołę podstawową i kilka klas gimnazjum. Ma przyjaciół. - Nie zawiera się łatwo przyjaźni z osobą w taki sposób obciążoną jak ja. Trudno się dzielić taką przeszłością, nawet bez słów - opowiada. Ale stara się żyć normalnie. Hoduje kaktusy, fotografuje martwą naturę.
Zgodnie z zawartą umową z wydawnictwem, Kampusch na wydaniu swojej autobiografii ma zarobić milion funtów (ok. 4,7 mln złotych).
FRAGMENTY WYWIADU Z NATASCHĄ KAMPUSCH WKRÓTCE W PROGRAMIE "POLSKA I ŚWIAT" O 20.23 W TVN24
Źródło: tvn24