"Chcemy demokracji. Teraz"


- Chcemy demokracji. Teraz - skandowali na ulicach honduraskiej stolicy zwolennicy Manuela Zelayi. Obalony prezydent zapowiada, że wróci do kraju w niedzielę.

Tysiące zwolenników Zelayi zgromadziło się przed pałacem prezydenckim, do którego drogę zagrodziły im oddziały policji. Obyło się jednak bez starć, nie doszło też do aresztowań.

Podobnie wyglądał protest w innym miejscu Tegucigalpy, na placu San Pedro Sula, gdzie zgromadziły się tłumy popleczników Zelayi, w tym wielu oddanych mu członków związków zawodowych.

Demonstranci nieśli transparenty i wznosili hasła wzywające wojsko do oddania władzy Zelayi, którego obalono, przy poparciu wojskowych, tydzień temu.

W swoim proteście zwolennicy wygnanego prezydenta nie mogą jednak liczyć na poparcie hierarchii miejscowego Kościoła katolickiego. Arcybiskup Tegucigalpy zaapelował do Zelayi, by ten nie próbował wrócić do kraju, co może skończyć się rozlewem krwi.

Prezydent chce wrócić

Sam Zelaya jednak - oskarżany przez nowe władze m.in. o udział w narkobiznesie - zapowiedział powrót do Hondurasu już w niedzielę. W kraju ma pojawić się w towarzystwie "zagranicznych przywódców" i sprawować urząd do końca swej kadencji.

Nowe władze zakomunikowały, iż natychmiast aresztują wracającego prezydenta.

Źródło: APTN, PAP