Zakazane bomby Rosjan. Dowody z Charkowa w raporcie Amnesty International

Źródło:
PAP, Amnesty International, tvn24.pl
Krzysztof Górlicki o użyciu broni kasetowej przez Rosjan (nagranie z 19 marca)
Krzysztof Górlicki o użyciu broni kasetowej przez Rosjan (nagranie z 19 marca)TVN24
wideo 2/23
Krzysztof Górlicki o użyciu broni kasetowej przez RosjanTVN24

Rosja wielokrotnie ostrzeliwała cele cywilne w Charkowie, używając zakazanych bomb kasetowych - wynika z raportu ekspertów międzynarodowej organizacji pozarządowej Amnesty International. Dokument dokładnie opisuje miejsca i wyniki ostrzałów dokonywanych przez agresora.

Eksperci organizacji spędzili w Charkowie dwa tygodnie w kwietniu i maju, badając i dokumentując 41 ostrzałów, w wyniku których zginęło co najmniej 62 cywilów, a 196 zostało rannych. Przeprowadzili wywiady ze 160 osobami, w tym z rannymi, bliskimi ofiar, świadkami i lekarzami. Wnioski przedstawili w 44-stronnicowym raporcie zatytułowanym "Każdy może umrzeć w każdej chwili".

Przedstawiciele Amnesty International udokumentowali siedem przypadków zastosowania bomb kasetowych w różnych dzielnicach, o których świadczyły między innymi odłamki amunicji, fragmenty rakiet, a także rodzaj ran odniesionych przez mieszkańców miasta.

Rosja oskarżana o używanie bomb kasetowych i termobarycznych. To broń zakazana prawem międzynarodowym

Organizacja potwierdziła, że Rosjanie przeprowadzali również inne ataki przy zastosowaniu broni nieprecyzyjnej, w tym min przeciwpiechotnych czy systemów rakietowych Grad. "W sumie udokumentowano 28 ataków bronią nieprecyzyjną na Charków pomiędzy 28 lutego a 30 kwietnia" - podano w raporcie.

"Bombardowanie zniszczyło szczęście naszej rodziny"

W raporcie przytoczono między innymi historię rodziny, która mieszkała na charkowskiej ulicy Latviiskiej. 67-letni Serhij Tkaczow zginął w domu, gdzie mieszkał razem z żoną i jednym z dwójki swoich dzieci. Wieczorem 15 marca w budynek uderzył rosyjski pocisk, doprowadzając do pożaru. Niedługo potem kolejny spadł na pobliski dom 93-letniej matki Sehija. Atak przeżyła żona mężczyzny, Walentyna.

- To było około godziny 21.30, odpoczywaliśmy w swoich pokojach. Ja byłam w swojej sypialni, syn w swojej. Mąż był w kuchni, pił herbatę i oglądał telewizję. W pewnej chwili usłyszałam niepokojący świst, a potem uderzenie. Było potężne. Niedługo potem zapaliła się kuchnia, zawalił się w niej sufit. Mąż był uwięziony pod gruzami, wokół niego szalał pożar. Tak umarł - opowiedziała działaczom Amnesty International.

- Ratownicy przybyli i w czasie, gdy walczyli z ogniem, inna rakieta uderzyła obok, w dom mojej teściowej. Po drugim uderzeniu ratownicy musieli wydostać się z terenu naszego domu, bo było tam zbyt niebezpiecznie. Nie mogli nawet wyciągnąć mojego męża spod gruzów. Jego ciało doszczętnie się spaliło - powiedziała.

Opisywała, że jej teściowa zdołała się ukryć w toalecie w ogrodzie, poza domem. - Ona ma 93 lata, straciła syna i dom, w którym żyła 60 lat. Mój mąż żył tu całe swoje życie. Kochał nasz ogród i róże, które tu zasadził. Bombardowanie zniszczyło szczęście naszej rodziny - zakończyła Walentyna.

Zniszczony dom 67-letniego Serhija Tkaczowa na ulicy Latviiskiej w Charkowie. Mężczyzna zginął, zostawił żonę i dzieckoAmnesty International

Amnesty International przypomniało, że ataki na dzielnice mieszkalne przy użyciu amunicji kasetowej i ostrzały przy użyciu broni nieprecyzyjnej stanowią zbrodnie wojenne. "Wielokrotne ostrzały dzielnic mieszkalnych w Charkowie to przypadki ataków nieprecyzyjnych, które zabijają i ranią setki cywilów i jako takie stanowią zbrodnie wojenne" - napisano w raporcie.

Zaznaczono, że chodzi zarówno o używanie amunicji kasetowej, jak i innych rodzajów nieprecyzyjnego uzbrojenia w miejscach skupienia ludności cywilnej. "Stałe używanie takiej nieprecyzyjnej broni wybuchowej na zaludnionych terenach, ze świadomością, że powodują one ogromną liczbę ofiar wśród cywilów, może nawet stanowić atak na ludność cywilną" - zauważono.

Powołując się na władze lokalne, organizacja podała, że od 24 lutego do 28 kwietnia w obwodzie charkowskim zginęło 606 osób, a 1248 zostało rannych.

Charków jest ostrzeliwany przez wojska rosyjskie od pierwszego dnia wojny.

Dziennikarze dokumentują użycie bomb kasetowych

Użycie zakazanej przez Konwencję Genewską broni kasetowej dokumentują między innymi dziennikarze śledczy z serwisu Bellingcat, specjalizującym się w fact-checkingu i zbieraniu informacji z ogólnodostępnych źródeł.

Serwis w marcu stworzył interaktywną mapę ataków na obiekty cywilne w Ukrainie - między innymi osiedla, szpitale, szkoły, obiekty kulturalne czy budynki kultu religijnego. Na niej pokazuje między innymi, gdzie zarejestrowano przypadki użycia bomb kasetowych, które spadły na ukraińskie miasta, w tym na Charków.

Zbierane dowody na użycie przez Rosjan broni kasetowej mogą posłużyć między innymi jako dowód przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze.

MAGAZYN TVN24: Internet pełen jest dowodów na zbrodnie. Trzeba wiedzieć, gdzie ich szukać

Na zrzucie ekranu pokazane są miejsca, gdzie spadły bomby kasetowe
Interaktywna mapa serwisu Bellingcat pokazująca ataki Rosjan na CharkówNa zrzucie ekranu pokazane są miejsca, gdzie spadły bomby kasetoweukraine.bellingcat.com

Autorka/Autor:akw/adso

Źródło: PAP, Amnesty International, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Amnesty International

Tagi:
Raporty: