Dzięki iPadowi i kamerom pewien Australijczyk wypatrzył złodziei w swoim domu, odpoczywając na Mauritiusie, oddalonym o 8 tys. kilometrów od rodzinnego miasta. Udało mu się zawiadomić policję, która zatrzymała rabusiów na gorącym uczynku.
Australijczyk zamontował kamery w swoim domu trzy lata temu za około 270 dolarów. Chciał w ten sposób zabezpieczyć swój dom, ale nigdy jeszcze mu się nie przydały. Do czasu, gdy wyjechał na wakacje na Mauritius, osiem tysięcy kilometrów od rodzinnego Melbourne.
Podczas wypoczynku na chybił trafił włączył swojego iPada i przez internet sprawdził podgląd z domowych kamer. Z przerażeniem odkrył, że po jego domu kręci się dwóch mężczyzn i wynoszą z niego cenne rzeczy. - Oglądałem ich przez dobre dwie minuty. Początkowo nie wiedziałem, co z tym zrobić - mówił Australijczyk w rozmowie z gazetą "Herald Sun". W końcu zadzwonił do znajomego, który zaalarmował policję.
Funkcjonariusze szybko dotarli pod wskazany adres i aresztowali złodziei, gdy ci próbowali uciec wyskakując przez okno. Zanim ich złapano zdążyli już wynieść z domu sprzęt elektroniczny, alkohol i nawet łóżko dla psa. - Kamery przemysłowe na pewno są przydatne, ale wypatrzyć złodziei na iPadzie z drugiej strony świata to niezłe osiągnięcie - stwierdziła przedstawicielka miejscowej policji Bianca Aitken.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia