Atakował władze, odszedł z wojska. Teraz kandyduje na prezydenta

Radew oskarżał władze o zniszczenie bułgarskiego lotnictwa wojskowegoBułgarskie Siły Powietrzne / dgrsz.mon.gov.pl

Generał w stanie spoczynku Rumen Radew, do niedawna dowódca lotnictwa wojskowego, został wybrany w środę na kandydata lewicy w listopadowych wyborach prezydenckich. Jest to pierwsza poważna kandydatura, następne spodziewane są we wrześniu.

Za kandydaturą 53-letniego Radewa na plenum Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP) oddało głosy 99 spośród 151 uczestników. Wcześniej BSP porozumiała się z lewicową partią ABW byłego prezydenta Georgi Pyrwanowa w sprawie wspólnej kandydatury bułgarskiej lewicy.

Radew zagrozi faworytowi?

Według nieoficjalnej informacji Radew jest kandydatem Pyrwanowa i ma reprezentować interesy potężnego i rosnącego w siłę lobby przemysłu obronnego. Przeciw Radewowi wypowiedziała się część lewicy. W ankiecie przeprowadzonej przez kierownictwo BSP najwięcej organizacji partyjnych opowiedziało się za rzeczniczką praw obywatelskich Mają Manołową, lecz zrezygnowała ona z kandydowania.

Do pojawienia się kandydatury Radewa jako niemal pewne postrzegane było zwycięstwo w wyborach prezydenckich kandydata centroprawicowej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) premiera Bojko Borysowa, zwłaszcza jeżeli kandydatem będzie sam Borysow. Radew jednak postawił tę pewność pod znakiem zapytania. Analitycy nie wykluczają, że może on otrzymać nie tylko głosy zjednoczonej, choć słabnącej w ostatnich latach lewicy, lecz także zebrać głosy niezadowolonych wyborców, zmęczonych rządami GERB w połowie drugiej kadencji.

Generał odszedł z wojska

Komunikatywny, dobrze wypadający przed kamerami Radew, cieszący się opinią świetnego pilota (latał na sześciu typach myśliwców), władający niemieckim, angielskim i rosyjskim, może przyciągnąć wyborców, zwłaszcza w niestabilnej sytuacji na Bałkanach i w obliczu poważnej groźby nasilenia się fali migracyjnej, co - zdaniem opinii publicznej - wymaga zdecydowanych działań.

W ostatnich dwóch latach Radew sprzeciwiał się polityce resortu obrony, prowadzącej - jego zdaniem - do zniszczenia bułgarskiego lotnictwa wojskowego. Na początku sierpnia podał się do dymisji. We wtorek powiedział na konferencji prasowej, że przyczyną jego odejścia z wojska jest brak porozumienia z ministrem obrony w kwestii udziału partnerów z NATO w ochronie bułgarskiej przestrzeni powietrznej.

Według informacji mediów, niepotwierdzonej oficjalnie przez ministerstwo obrony, zagranicznym państwem, które ma uczestniczyć w ochronie przestrzeni powietrznej, jest Polska.

Radew wyjaśnił, że z jednej strony nie sprzeciwia się zasadniczo koncepcji udziału innego natowskiego państwa w takich operacjach, a z drugiej – że nie ma nic przeciwko polskim lotnikom. Jego zdaniem jednak koncepcja resortu obrony w sprawie udziału zagranicznych sił w ochronie przestrzeni powietrznej Bułgarii zawiera wiele szczegółów, w tym finansowych, z którymi on się nie zgadza i które uważa za niekorzystne dla bułgarskiego lotnictwa wojskowego.

Listopadowe wybory

Wybory prezydenckie odbędą się 6 listopada. Na razie Radew i przedstawiciel nacjonalistów Krasymir Karakaczanow są jedynymi kandydatami.

Centroprawicowy Blok Reformatorski na ogłosić swoją kandydaturę za dwa tygodnie. Wśród jego potencjalnych kandydatów jest generał w stanie spoczynku Sabi Sabew, również dawny pilot, stały przedstawiciel Bułgarii w NATO w ubiegłej dekadzie. Jeżeli kandydatem GERB będzie premier Bojko Borysow, również generał w stanie spoczynku z czasów pracy w MSW, może się sprawdzić prognoza mediów, że wybory prezydenckie staną się „bitwą generałów”.

Autor: mm\mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Bułgarskie Siły Powietrzne / dgrsz.mon.gov.pl