Tysiące obywateli Rumunii zebrały się w środę wieczorem na drugim w ostatnich dniach proteście antyrządowym, domagając się rozpisania przyspieszonych wyborów i odnowy politycznych elit, zapoczątkowanej ich zdaniem przez dymisję rządu Victora Ponty.
Ok. 30 tys. protestujących zebrało się na Placu Uniwersyteckim w centrum Bukaresztu i przeszło pod gmach parlamentu, skandując hasła takie jak: "Wyjdźcie z domów, jeśli wam zależy!" i "Nie bójcie się, kraj powstaje!".
Podobne demonstracje odbyły się w środę wieczorem w miastach Kluż, Timisoara i Konstanca.
Chcą reform
Uczestnicy protestów narzekają na wysoki w kraj poziom korupcji, który zdaniem wielu Rumunów mógł przyczynić się do tragicznego w skutkach pożaru w klubie nocnym w piątek. Domagają się też, by dymisja premiera Victora Ponty, ogłoszona w środę w związku z tą tragedią, była początkiem reform wśród politycznej elity kraju.
Przeciw Poncie toczy się od września postępowanie sądowe w sprawie o korupcję. Ogłaszając rezygnację swoją i swojego rządu, wyraził nadzieję, że "wystarczy to ludziom, którzy wyszli na ulice".
Do dymisji podał się w środę również burmistrz dzielnicy Bukaresztu, w której znajdował się klub nocny.
Tragedia w nocnym klubie
Bezpośrednia przyczyna piątkowej tragedii, w której zginęło ponad 30 osób, a ok. 180 jest rannych, jest nadal wyjaśniana.
Władze podejrzewają jednak, że do wypadku przyczyniło się nieprzestrzeganie norm bezpieczeństwa i brak odpowiednich pozwoleń. Trzej właściciele lokalu zostali aresztowani.
Autor: pk\mtom / Źródło: PAP