Dokumentalista Mateusz Lachowski był w podkijowskiej Buczy, gdzie - według mnożących się relacji - dokonano ludobójstwa niewinnych cywilów. - Z tego co mówili mieszkańcy, prawie do każdego domu zapukali Rosjanie. To było na zasadzie, że albo grabili domy, albo gwałcili kobiety. Wybijali okna, szyby, podpalali domy. Jak się wycofywali, to rozstrzelali część osób - opisał.
Podkijowska Bucza to jedno z miejsc, w których od pierwszych dni rosyjskiej zbrojnej inwazji na Ukrainę toczyły się ciężkie walki z rosyjskimi siłami próbującymi okrążyć ukraińską stolicę. Ewakuację miejscowej ludności utrudniali, a nierzadko uniemożliwiali żołnierze agresora. W mieście doprowadzono do katastrofy humanitarnej - brakowało żywności, wody i prądu. W mieście ukraińscy żołnierze odkryli masowy grób.
Do zniszczonego przez Rosjan miasta przyjechał w niedzielę dokumentalista Mateusz Lachowski, który dla TVN24 relacjonuje wydarzenia z obwodu kijowskiego. Dzień później na antenie TVN24 opowiedział o tym, co widział.
Lachowski: byłem nad masowym grobem
- Byłem nad masowych grobem 68 osób, które zostały pochowane tam po zabraniu tych ciał sprzed domów. Tam są kobiety, dzieci i mężczyźni. Wszyscy są cywilami - podał.
Lachowski relacjonował, że rozmawiał z miejscowym pracownikiem kościoła. - To jest coś strasznego. Mówił, że minimum 300 osób zostało w Buczy zamordowanych, tylko i wyłącznie osób cywilnych - cytował.
- Widziałem ciało mężczyzny, który jechał rowerem. Po prostu został zastrzelony w trakcie jazdy. Ciało jest przykryte, obok niego leży rower - opisał.
Lachowski: Rosjanie zapukali do każdego domu
Dokumentalista przekazał, że większość z ciał zamordowanych cywilów Ukraińcy zdążyli już zabrać z ulic. - Z tego co mówili mieszkańcy, prawie do każdego domu zapukali Rosjanie. To było na zasadzie, że albo grabili domy albo gwałcili kobiety. Wybijali okna, szyby, podpalali domy. Jak się wycofywali, to rozstrzelali część osób - przyznał.
- Strzelali do samochód, które były z oznaczeniami "dzieci". Po prostu strzelali do wszystkich cywilnych samochodów, jakie jeździły po ulicach. Strzelali do ludzi, którzy wychodzili wyprowadzić psy. Jeśli ktoś się pojawiał i mieli ochotę strzelić, to strzelali do osób cywilnych - opisywał dalej Lachowski. - Każdy, z kim rozmawiałem, mówił, że to nie żołnierze, tylko grabiciele - dodał.
Lachowski, który rozmawiał z TVN24 już z okolic Buczy, wspomniał, że razem z innymi dziennikarzami rozmawiał z miejscowym kapelanem. - On mówił wprost, że dla niego Rosjanie to terroryści, którzy strzelają do dzieci i kobiet i z którymi trzeba rozmawiać jak z terrorystami. (Mówił), że trudno rozmawiać z prezydentem Putinem jak z przywódcą każdego innego państwa, bo inne państwa nie strzelają do samochodów z napisami "dzieci" - relacjonował.
Wrócił przy tym do masowego grobu, który widział. - Stałem nam nim, patrzyłem, tam niestety widać jeszcze wystające ręce, wystające kawałki ciał. Trudno się na to patrzy - przyznał.
Wyjaśnił, że śledczy zakończyli już swoją pracę w mieście, dlatego też wpuścili na ten teren dziennikarzy. Zaznaczył, że mieszkaniec Buczy, z którym rozmawiał, najpierw podziękował za pomoc Polakom. - Miał łzy w oczach. To nie jest wymyślona historia. Tak naprawdę było. Od tego zaczęliśmy rozmowę nad tym grobem - mówił.
- Oni chcą odbudować swoją miejscowość, przede wszystkim chcą pokoju, chcą, żeby Rosjanie dali im święty spokój, żeby zostawili ich ojczyznę w spokoju, żeby zostawili ich domy, żeby nie gwałcili ich kobiet, żeby nie zabijali ich dzieci, żeby nie niszczyli ich domów - wymieniał. - Tego chcą zwykli Ukraińcy i o to proszą - podsumował.
Podkreślił, że do masowych zbrodni nie dochodziło tylko w Buczy. - To systemowe podejście rosyjskich żołnierzy - mówił.
Źródło: TVN24