Brytyjskie Chinooki i wojskowi doradcy z USA. Zachód angażuje się w Iraku


Wielka Brytania wyśle wojskowe śmigłowce Chinook, by dostarczyć pomoc uchodźcom w Iraku - poinformował rzecznik premiera Davida Camerona. Londyn zgodził się również transportować dostarczane przez inne kraje zaopatrzenie wojskowe dla sił kurdyjskich. Do Iraku przybyło również kolejnych 130 amerykańskich doradców wojskowych.

Liczną grupę wśród ludności kurdyjskiej, uciekającej przed ofensywą dżihadystów z organizacji Państwo Islamskie, stanowi mniejszość religijna jazydów, którą sunniccy ekstremiści z Państwa Islamskiego uznają za "wyznawców szatana". Jazydzi kryją się przed dżihadystami w górach.To im pomóc mają brytyjskie śmigłowce. Chinook ma zasięg ponad 800 km i może lądować w górzystym terenie, dostarczać ciężki sprzęt, może też być wykorzystywany do ewakuacji. By przyjść z pomocą uchodźcom, siły powietrzne USA i Wielkiej Brytanii zrzucają na spadochronach zapasy wody i żywności. W poniedziałek, podczas swego piątego zrzutu, Amerykanie zdołali dostarczyć ponad 19 tys. litrów wody i 11 tys. posiłków.

Siły brytyjskie zrzuciły z samolotów transportowych C-130 blisko 16 tys. litrów wody oraz 816 lamp solarnych. Londyn wysłał też odrzutowce Tornado, by wsparły akcje pomocowe. Jednak premier Cameron odrzucił wezwania polityków, by przerwać wakacje parlamentarne i podjąć natychmiast debatę o ewentualnym wsparciu operacji militarnych prowadzonych w Iraku przez siły powietrzne USA.

Pomoc Amerykanów

We wtorek szef Pentagonu Chuck Hagel poinformował, że do Iraku przybyło kolejnych 130 amerykańskich doradców wojskowych. Mają oni ocenić rozmiary kryzysu humanitarnego w regionie miasta Sindżar w północno-zachodniej części kraju, gdzie trwają prześladowania jazydów.

Hagel zapewnił, że nie jest to misja bojowa i nie ma powrotu do ponownego zaangażowania dużych sił lądowych USA w Iraku. Trwająca tam ponad osiem lat wojna kosztowała życie ponad 4,4 tys. żołnierzy. Przedstawiciele resortu obrony USA ujawnili, że w skład misji wchodzą żołnierze sił specjalnych i marines. Dzięki ich ocenie sytuacji na miejscu USA mają bardziej zaangażować się w udzielanie pomocy humanitarnej jazydom. Niewykluczone, że misja potrwa krócej niż tydzień. Amerykańscy żołnierze przybyli do miasta Irbil na wschód od Sindżaru. Już wcześniej ok 250 doradców USA zostało wysłanych do Bagdadu i Irbilu w celu wsparcia irackich sił bezpieczeństwa. Dodatkowo w ambasadzie USA pracuje obecnie w sumie ok. 555 przedstawicieli wojska i różnych sił bezpieczeństwa USA.

Amerykańskie naloty

W czwartek prezydent Barack Obama zezwolił na prowadzenie amerykańskich nalotów na cele dżihadystów w Iraku, argumentując, że Stany Zjednoczone zostały zmuszone do działania, ponieważ ofensywa Państwa Islamskiego posuwała się gwałtowniej w głąb Iraku, niż przewidywano.

Jak poinformował w poniedziałek wysoki rangą przedstawiciel Białego Domu, administracja Obamy zaczęła też bezpośrednio dozbrajać Kurdów w Iraku. Jazydzi to mówiący po kurdyjsku wyznawcy synkretycznej religii łączącej elementy wierzeń indoirańskich, judaizmu, nestorianizmu i islamu. Zdobycie przez dżihadystów Państwa Islamskiego bastionu jazydów, miasta Sindżar w północno-zachodnim Iraku, zmusiło do ucieczki ok. 200 tys. cywilów - alarmuje ONZ. Wielu jazydów ukryło się w odludnych górach, gdzie temperatury przekraczają 50 stopni, cierpią głód i pragnienia.

Autor: kg//gak / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: