W Izbie Deputowanych, izbie niższej brazylijskiego parlamentu, zakończyło się w środę wieczorem czasu lokalnego głosowanie w sprawie oskarżenia o korupcję prezydenta Michela Temera. Wniosek o postawienie głowy państwa przed sądem został odrzucony.
Prokurator generalny Rodrigo Janot skierował w poniedziałek akt oskarżenia przeciwko Temerowi do brazylijskiego Sądu Najwyższego.
Parlamentarna większość w obronie
Aby mogło dojść do procesu szefa państwa, zgodę musiało wyrazić co najmniej 2/3 deputowanych izby niższej parlamentu, czyli przynajmniej 342 z 513 posłów. Ostatecznie przeciwko otwarciu procesu głosowało 263 obecnych na sali deputowanych, natomiast postawienie prezydenta przed sądem poparło 227.
Gdyby przeszedł, Temer zostałby zawieszony w obowiązkach prezydenta na 180 dni, po których groziłoby mu usunięcie z urzędu.
Szanse na taki rozwój wydarzeń były jednak niewielkie, ponieważ ugrupowanie Temera, Partia Demokratycznego Ruchu Brazylijskiego (PMDB), dysponuje większością, dzięki której mogło zablokować inicjatywę wymierzoną w prezydenta.
Oskarżony prezydent
76-letni Temer jako pierwszy w dziejach Brazylii urzędujący prezydent został formalnie oskarżony o przyjmowanie łapówek. Miał przyjąć od koncernu JBS, światowego giganta na rynku koncern mięsnych, łapówki na łączną kwotę pół miliona reali, czyli około 132 tysiące euro.
Zgodnie z brazylijską konstytucją dochodzenie wobec urzędującego prezydenta może być wdrożone jedynie w tym przypadku, jeśli zarzucane mu czyny przestępcze popełnił w trakcie sprawowania swego urzędu. Według prokuratora generalnego Brazylii jest to właśnie przypadek Temera.
Michel Temer objął najwyższy urząd w państwie w 2016 roku po impeachmencie poprzedniej prezydent Dilmy Rousseff, której był wówczas zastępcą. Według najnowszych sondaży pozytywnie ocenia go zaledwie 5 procent obywateli. Temer odmawia ustąpienia z urzędu, twierdząc, że byłoby to równoznaczne z przyznaniem się do stawianych mu zarzutów.
Autor: mm//now / Źródło: PAP