W brazylijskiej części dżungli amazońskiej odnaleziono ciała brytyjskiego dziennikarza Doma Phillipsa oraz towarzyszącego mu eksperta do spraw ludności tubylczej Bruno Pereiry, którzy przed ponad tygodniem tam zaginęli – przekazał brazylijski portal informacyjny, cytując żonę Phillipsa. Policja jednak temu zaprzecza i mówi tylko o osobistych rzeczach poszukiwanych, które są w rękach funkcjonariuszy i "śladach biologicznych", które wciąż są jednak badane.
Pereira i Phillips zaginęli 5 czerwca podczas podróży reporterskiej w dolinie rzeki Javari.
Informacje o odnalezieniu ich ciał zacytowały - za brazylijskimi mediami - inne, między innymi w Wielkiej Brytanii. Kilka godzin później przyszło jednak zaprzeczenie ze strony policji.
Jak pisze BBC, funkcjonariusze uczestniczący w akcji poszukiwawczej odnaleźli na razie jedynie rzeczy osobiste i "materiał biologiczny", który wciąż jest badany.
Unia Rdzennych Ludów Doliny Javari (UNIVAJA), która jako pierwsza poinformowała o zaginięciu dwóch mężczyzn, zarzuciła brazylijskim służbom, że wysłanie ekip poszukiwawczych trwało zbyt długo. Marynarka wojenna wysłała we wtorek w górę rzeki łódź z żołnierzami, ale dotarli oni na miejsce dopiero po zmroku. Wojsko skierowało we wtorek dziesiątki żołnierzy, aby z bronią w ręku patrolowali ulice pobliskich wiosek.
Rozległy region, który graniczy z Peru i jest domem dla największej na świecie społeczności ludzi, którzy nie utrzymują kontaktu z resztą świata, jest zagrożony przez nielegalnych górników, drwali, myśliwych i gangi uprawiające kokę, surowiec służący do produkcji kokainy.
"Pracujemy nad hipotezą, że mogło dojść do przestępstwa"
Brazylijska policja wszczęła dochodzenie kryminalne i przesłuchała co najmniej czterech świadków, którzy prawdopodobnie jako jedni z ostatnich widzieli brytyjskiego dziennikarza i towarzyszącego mu eksperta - przekazał w zeszłym tygodniu Guilherme Torres, szef wydziału wewnętrznego policji stanu Amazonas.
Torres oświadczył, że policja próbuje odnaleźć miejscowego rybaka, który miał wysłać do brytyjskiego dziennikarza list z pogróżkami. W zeszły poniedziałek odbyły się przesłuchania dwóch rybaków, a we wtorek nastąpiły konfrontacje z dwoma kolejnymi. Według szefa policji dwaj pierwsi świadkowie nie dostarczyli żadnych przydatnych informacji, a zeznania kolejnych nie były mu jeszcze znane. - Pracujemy nad hipotezą, że mogło dojść do przestępstwa, ale jest też inna, że to zaginięcie - mówił Torres.
Torres przyznał, że nie można wykluczyć, że zaginięcie Pereiry i jego towarzysza mogło mieć związek z działającymi w tym regionie gangami, które mogły zastawić na nich zasadzkę. Przedstawiciele UNIVAJA powiedzieli, że Pereira i Phillips uczestniczyli w sobotę w patrolu tubylców, któremu grozili uzbrojeni mężczyźni. Zaginieni mężczyźni zarejestrowali konfrontację telefonem komórkowym.
Zniknięcie obu mężczyzn, którzy mieli wieloletnie doświadczenie w pracy w niedostępnej dla ludzi Amazonii, wywołało zaniepokojenie na całym świecie ze strony organizacji praw człowieka, ekologów, polityków i obrońców wolności prasy.
Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro, który na konferencjach prasowych musiał stawić czoła trudnym pytaniom ze strony Phillipsa na temat polityki, która osłabiła egzekwowanie prawa w zakresie ochrony środowiska, we wtorkowym wywiadzie telewizyjnym oświadczył, że obaj mężczyźni "wybrali się na przygodę, której się nie zaleca". - To mógł być wypadek, to mogła być egzekucja, wszystko mogło się zdarzyć - powiedział.
Źródło: Reuters, PAP, BBC