Jeden z trzech studentów zatrzymanych w sprawie utrudniania śledztwa dotyczącego zamachów w Bostonie wyjdzie za kaucją - zdecydował w poniedziałek sąd w Bostonie. Podejrzany musi wpłacić 100 tysięcy dolarów.
Po opuszczeniu więzienia Robel Phillipos, oskarżony o składanie fałszywych zeznań, będzie przebywał pod opieką matki. Zostanie objęty system dozoru elektronicznego, a o jego położeniu będzie informowała umieszczona na jego nodze bransoleta z wbudowanym nadajnikiem GPS - poinformował sąd. Phillipos jest jedną z trzech osób aresztowanych na początku maja w związku ze śledztwem w sprawie zamachów w Bostonie. On, a także pochodzący z Kazachstanu Azamat Tażajakow i Dias Kadyrbajew, to studenci Uniwersytetu Massachusetts. Tego samego, na którym studiował Dżochar Carnajew, domniemany współsprawca bostońskich ataków.
Usuwali dowody?
Dżochar podobno skontaktował się z nimi już po tym, jak jego zdjęcia i jego brata Tamerlana zostały opublikowane przez FBI trzy dni po zamachach, ale zanim bracia zostali imiennie zidentyfikowani. Miał ich poprosić, by pozbyli się jego rzeczy z pokoju studenckiego, co też uczynili. Mieli m.in. wyrzucić na wysypisko śmieci plecak pełen fajerwerków i komputer Dżochara.
Zatrzymani twierdzili, że nie zdawali sobie sprawy z powagi tego, co robią. W zamachu 15 kwietnia na mecie maratonu w Bostonie zginęły trzy osoby, a ponad 260 zostało rannych. 26-letni Tamerlan, zginął podczas policyjnego pościgu, a 19-letni Dżochar został ujęty. Postawiono mu m.in. zarzut zastosowania broni masowego zniszczenia, za co grozi mu kara śmierci.
Autor: jk//kdj / Źródło: PAP