Rosja prowadzi z nami otwartą wojnę. Mamy do czynienia nie tylko z sabotażystami, ale też z zaangażowaniem regularnych oddziałów rosyjskiej armii - mówią ukraińskie władze i apelują do Zachodu o pomoc militarną. We wtorek najcięższe walki toczyły się w rejonie Ługańska. Uchodźcy opowiadają, że każdego dnia giną tam ludzie. W "Faktach" TVN relacja reportera TVN24 Wojciecha Bojanowskiego z Ukrainy.
We wtorek z powodu walk w obwodzie ługańskim przerwano poszukiwania ciał ofiar ataku na konwój z uchodźcami. Kolumna cywilów, w tym dzieci, przemieszczała się z Ługańska i została w poniedziałek ostrzelana w pobliżu miejscowości Chriaszczuwate i Nowoswitliwka. Zginęło 17 osób.
Ukraińskie władze zapewniły, że kolumna była prawidłowo oznakowana - na samochodach widniały białe flagi. Władze oskarżyły prorosyjskich separatystów o atak z wyrzutni rakietowych Grad. Separatyści zaprzeczyli tym oskarżeniom.
"Bombardują bez przerwy"
Uchodźcy, którzy zdołali uciec z Ługańska, relacjonują, że każdego dnia giną tam ludzie. - Bombardują bez przerwy, nie spałam w nocy, non stop lecą rakiety - mówiła w rozmowie z Wojciechem Bojanowskim jedna z mieszkanek Ługańska, która zdołała opuścić miasto.
Konflikt ukraińsko-rosyjski wkroczył w nową fazę - otwartej wojny, dlatego Ukraina prosi Zachód o wsparcie militarne.
Tymczasem - jak relacjonował Bojanowski - Rosja śle na Ukrainę kolejne konwoje. - Nad przejściem granicznym z Ukrainą regularnie pojawiają się śmigłowe Mi-28. Nad granicę cały czas dojeżdżają kolejne transporty ciężkiego sprzętu - mówił wysłannik TVN24.
Autor: db//gak / Źródło: Fakty TVN