Bombą atomową w wyciek

 
Propozycja na razie nie zdobyła oficjalnego uznaniaDepartament of Energy

- Eksplozja jądrowa tuż nad wyciekiem, to jest rozwiązanie. Nie wiem na co czeka BP, oni tylko marnują czas. Głowica o mocy dziesięciu kiloton i problem z głowy - radzi wieloletni radziecki minister ds. energii atomowej i weteran sowieckiej fizyki, Wiktor Michaiłow.

Nie tylko Rosjanin proponuje tak drastyczne rozwiązanie. W Stanach Zjednoczonych pojawiły się głosy, że właśnie eksplozja nuklearna może być najlepszą metodą zatamowania wycieku. Nawet były prezydent Bill Clinton popiera "wybuchowe" rozwiązanie, aczkolwiek przy użyciu konwencjonalnej głowicy.

Administracja prezydenta Obamy i koncern BP niezmiennie odrzucają takie propozycje jako zbyt niebezpieczne.

 
Tak wygląda efekt amerykańskiego testu "pokojowego" użycia bomby atomowej (Fot. Wikipedia) Wikipedia

Zdaniem Michałowa jego rozwiązanie nie dość, że byłoby skuteczne, to jeszcze tanie. Jedna eksplozja kosztowałaby około 10 milionów dolarów, co jest niczym w porównaniu z 2.35 miliardami wydanymi do tej pory na całą akcję walki z wyciekiem.

Wybuchy atomowe nie takie straszne

Niewielu rzeczy nie zdołali dokonać radzieccy naukowcy, co wspomnienia byłego ministra potwierdzają. Podczas zimnej wojny obydwa supermocarstwa eksperymentowały z tak zwanym "pokojowym" wykorzystaniem eksplozji atomowych.

Tylko ZSRR wprowadził program w życie. Od 1958 roku do 1989 przeprowadzono 124 wybuchy jądrowe, za pomocą których "kopano" kanały, zbiorniki wodne i tworzono podziemne jaskinie.

Atomem w gaz

W 1966 roku za pomocą eksplozji atomowej zatkano wyciek gazu z odwiertu w Uzbekistanie. Uszkodzony szyb palił się przez trzy lata. Albert Wasiliew, wtedy młody inżynier wspomina - Zadzwonił Minister Przemysłu Lekkiego, Jefim Sławski i powiedział "Zróbcie to, wysadzać." Wybuch pozostawił po sobie głęboki krater, ale gaz przestał uciekać.

Ogólnie w ZSRR przeprowadzono pięć wybuchów tego rodzaju i w zależności od ocen, trzy lub cztery zakończyły się powodzeniem. Ostatni raz wykorzystano bombę atomową do zadania tego typu w 1979 roku niedaleko Charkowa na Ukrainie.

- Najbliższe domy były 400 metrów od miejsca eksplozji. Dlatego musieliśmy użyć najsłabszej bomby. Wszystko przetrwało, nawet nie uszkodziliśmy lamp ulicznych. Niestety gaz nie przestał wyciekać, bo moc wybuchu była za mała - wspomina Wasiliew.

Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Departament of Energy